Ocena koncepcji wyrównanego składu zależy moim zdaniem od celów jakie ma osiągnąć drużyna i od budżetu. Załóżmy, że budżet na dwóch zawodników na jedną pozycję to 100%.
Koncepcja wyrównanej dwunastki to zakontraktowanie dwóch średnich zawodników (np. dwóch "emerytów", którzy najlepsze czasy mają już za sobą, ale jednocześnie poniżej pewnego poziomu nie zejdą) którzy kosztują po 50%. Jeżeli takiej drużynie postawimy cel np. walki o play-offy to realizacja tego celu jest bardzo prawdopodobna i koncepcja wyrównanej dwunastki jest właściwa. Na wyższe zdobycze nie ma co liczyć. Jednym słowem "średniactwo" we wszystkim (w tym zainteresowanie kibiców, marketing itp.).
Koncepcja "niewyrównanej" dwunastki to zakontraktowanie gwiazdy i np. juniora (koszty np. 80/20 ). Ryzyko braku realizacji celów przy kontuzji gwiazdy jest większe, ale za to można postawić cele dużo wyższe (mistrzostwo, puchar itp.). Moim zdaniem warto to ryzyko ponieść. Nie uda się - trudno, uda się coś niesamowitego - bomba. Dodatkowo zyskujemy zainteresowanie kibiców, wartość marketingową itd. Emocje - o to chodzi w sporcie !!!
Ma wrażenie, że większość z nas ma dość "średniactwa". Gwiazdy przyciągają ludzi i budzą emocje.
Stadion lekkoatletyczny, na którym "jacyś" zawodnicy, których rekordy życiowe nie są nawet zbliżone do rekordu Polski będą walczyć między sobą o zwycięstwo będzie świecił pustkami. Stadion, na którym Usain Bolt będzie próbował pobić rekord świata będzie prawdopodobnie pełny (nawet gdy będzie to próba nieudana, a nawet gdy Usain nie dobiegnie do mety z powodu kontuzji).