Pozwalam sobie wkleić tutaj mój wczorajszy tekst z mojej prywatnej polemiki z kilkoma osobami na tym forum. Po pierwsze, uważam że nie mam się czego wstydzić jeżeli chodzi o moje korzenie, a po drugie - chyba sami stwierdzicie po tym tekście że trudno mi zarzucać iż wrzucam Ukraińcow do jednego worka.
__________________________________________________________________________________________________________________________
chelepperro, uwierz mi! Jestem ostatnią osobą, która chciałaby wrzucać kogoś do jednego worka. A zwłaszcza Ukraińców. Ja również z nam kilku Ukraińców. Ba! Mam tam (w Mościskach) dalszą rodzinę. Nie Polaków, którzy tam zostali. Ale rodzinę ukraińską. Napiszę Ci więcej! Jest we mnie wcale nie mało "pierwiastka" ukraińskiego. Moja śp. Brababcia po kądzieli de facto była w 100% czystą Ukrainką. Co prawda jako kilkuletnie pacholęcie została ......... hmm ..... jakby to napisać ......... dzisiaj powiedzielibyśmy, że z przyczyn socjalno - ekonomicznych oddana do polskiej rodziny zastępczej. Ale de facto z rodziną zastępczą nie miało to nic wspólnego. Po prostu bida i nędza aż piszczały w domu, znalazła się prawie po sąsiedzku polska bezdzietna rodzina którą wzięłą moją Brababcię do siebie i wychowywała jak swoje. Dodam, że po mieczu w mojej krwi też jest trochę ukraińskiego pierwiastka. Nie w tak dużym stopniu jak po kądzieli, ale jednak. Mój kuzyn/brat cioteczny 2 lata temu ożenił się z Ukrainą we Lwowie. Więc, jak widzisz jestem bardzo daleki od tego aby wrzucać Ukraińców do jednego worka. Prowadzimy tutaj dyskusję w wymiarze polityki międzynarodowej. Prowadzimy tutaj dyskusję w wymiarze polityki międzynarodowej. Zastanawiamy się, spieramy czy Ukraina powinna być europejska i czy - przede wszystkim - jest to realne, biorąc pod uwagę obecne uwarunkowania geopolityczne, zaszłości historyczne, różnice kulturowe, mentalnościowe, cywilizacyjne, itp. Nie mieszajmy do tego naszych sentymentów, resentymentów. Kierujmy się w tej naszej dyskusji twardymi faktami politycznymi, a te są .............. nieubłagane, twarde i przeciwko Ukrainie.
Piszesz, odnosząc się do mojego niedowierzania że Rosja nigdy nie wypuści Ukrainy ze swojej strefy wpływów, że ZSRR upadł więc niczego w historii nie można wykluczyć. Niby TAK!. W starożytnej i nowożytnej historii padały niejednokrotnie i nie takie imperia jak ZSRR. Tylko, że ........... No właśnie. Popatrz. Upadło imperium carskie, upadło imperium sowieckie, a Ukraina jak była od WIEKÓW w strefie wpływów Moskwy tak jest i - moim zdaniem - BĘDZIE. Nie ważne czy Rosja będzie Putinowska, czy czerwona, czy czarna czy tęczowa. Nie wierzę i nie wyobrażam sobie aby ktokolwiek w Rosji - czy teraz czy w przyszłości - wypuścił Ukrainę ze swojej strefy wpływów i oddał Ukrainę Zachodowi. Gdyby kiedykolwiek miało do tego dojść to - moim zdaniem oznacza to tylko jedno. WOJNA! A ja chcę się cieszyć do końca swoich dni (i chcę żeby moje dzieci również) czasem pokoju.
Temat Ukrainy i obecnej sytuacji tam jest szalenie złożony, skomplikowany i równie bardzooooooooo szeroki. Nie jesteśmy tutaj w stanie poruszyć wszystkich aspektów. To znaczy jesteśmy tylko wymaga to dłuuuugiego stukania w klawiaturę. Lepiej to zrobić przy jakiejś okazji i porozmawiać o tym przy piwie czy wódeczce. Wiem, że polityka to strasznie grząski teren pełen min i przez politykę wiele znajomości się bezpowrotnie urywało lub co najmniej ulegały one wiecznemu schłodzeniu. Ja mam głęboką wiarę, w to że nasze Towarzystwo (za represa1 nie odpowiadam - bo ten w imię szczytnych celów już zbyt wiele razy obrażał swoich adwersarzy) będzie potrafić w sposób merytoryczny, kulturalny i bez tego "polaczkowatego" zacietrzewienia podebatować. Ja akurat bardzo interesuję się takimi rzeczami i bardzo lubię prowadzić tego rodzaju dysputy. Rzekłbym że to oprócz siatkówki i kilku jeszcze innych rzeczy to mój kolejny "konik".
I na koniec jeszcze jedna rzecz. Pamiętajcie aby w tym wszystkim nie zapominać o kontekście ekonomiczno - gospodarczym. Kto sypnie tam teraz groszem? UE? Nie żartujcie. UE groszem nie śmierdzi, a nawet gdyby śmierdziała to .......... Rosja? Putin teraz to może im pokazać wała. Czy tego chcemy czy nie, ale Ukraina jest w czarnej d....... I żadne moralne szlachetne słowa wsparcia, czy naiwne gadki szmatki o "bohaterskim" narodzie ukraińskim tego nie zmienią. Panowie Szlachta!!!! Qwa pora zejść na ziemię i przestać wymachiwać szabelką!!! Pora otrzeźwieć, nie bujać w obłokach, nie śnić o tym jak to Polska może być reżyserem i scenarzystą europejskiej polityki. Polska Jagiellonów i Polska od morza do morza już się dawno skończyła. Tego już nie ma. To się już nie wróci. Uświadommy sobie że aktualnie i obecnie my to co najwyżej jesteśmy pionkiem w międzynarodowej i europejskiej polityce. Nasza polityka zagraniczna przypomina mi ujadającego kundla który może co najwyżej trochę powarczeć i obsikać tego ........ pitbulla. Ale też do czasu.
Moim zdaniem karty i sznurki w kwestii Ukrainy są na Kremlu. I już naprawdę na sam koniec, ale ........... oby Putin tego nigdy nie wykorzystał jako pretekstu czy "alibi". Przypominam Wam że na wschodniej Ukrainie żyje ok. 10 mln (!!!) Rosjan. A wiecie żę od czasów Stalina pewna doktryna nie zmieniła się i jest wciąż aktualna. Wiecie jaka to doktryna?? Ta sama pod pretekstem której "bratnia" Czerwona Armia" weszła do nas w 1939 roku. Teraz już wiecie o czym piszę? Nie. To nie są jaja! Ta doktryna w Moskwie wciąż obowiązuje.
Ps. W życiu rzadko kiedy jest coś tylko białe albo tylko czarne. A zwłaszcza w dobie wojny, krwawych konfliktów. Jestem szalenie daleki od tego aby wszystkich Ukraińców wrzucać do jednego banderowsko - nacjonalistycznego worka. Pamiętam (mogłem mieć wtedy jakieś 13 lat), jak śp. Prababcia opowiadała mi jak w pewną lutową noc 1940 roku, sąsiad - Ukrainiec ostrzegł ją że za kilka dni Sowieci będą organizować pierwsze wywózki Polaków na wschód. Pamiętam, jak opowiadała mi że dosłownie w ciągu kilku godzin spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i z dwójką małych dzieci (w tym moją Babcią) uciekała kilkanaście kilometrów na nogach, w siarczysty mróz po bezdrożach, chyłkiem po skutym lodzie Sanie na niemiecką stronę. Opowiadała, że nigdy później nie czuła takiego strachu i przerażenia jak w tamtą noc. Strach o siebie i o dzieci. Gdyby nie ten Ukrainiec, z całą pewnością kilka dni później Prababcia byłaby ze swoim córkami w bydlęcym wagonie który zawiózłby ją na stepy Kazachstanu albo nieludzką Syberię.
Z kolei mój śp. Dziadek (zięć w/w Prababci) opowiadał jak Ci sami Ukraińcy - sąsiedzi, którzy przed wojną odwiedzali swoich Polaków na Święta Bożego Narodzenia, a później zapraszali na swoje grekokatolickie święta, potrafili w dzień zawieruchy nacjonalistycznej i zainfekowani ideologią banderowsko - nacjonalistyczną kilka lat później te same osoby organizować pogromy swoich polskich sąsiadów czy przemarsze przez wioskę krzycząc "smert Lacham", "rizat Lachy". Nic nie jest czarno - białe.