Jeśli się popiera wrogość, przekraczanie granic kultury i nawołuje do prowokacji (a nie o prowokację artystyczną czy intelektualną chodziło), to odpowiedź nie może być inna.
Owoce takich nawoływań zbiera się szybko.
Sławku, komentuję, bo widziałem. Jest XXI wiek i każdy ma kamerę w telefonie. Dobrze, że film, który widziałem nie został opublikowany, bo nie było się czym pochwalić.
To nie ja "narobiłem we własne gniazdo". To nie ja powinienem się wstydzić swojego zachowania.
---------------------------------------------------
W życiu nie ponosi się odpowiedzialności za to, że 100 razy zrobiło się coś dobrze. W życiu ponosi się odpowiedzialność za to, że raz zrobiło się coś złego. Sprzyjanie, nawoływanie do zrobienia czegoś złego jest niemądre i nieodpowiedzialne.
Jeden zły czyn rzutuje nieraz na całe zycie człowieka. Jedna chwila "zapomnienia" i (czasem) wszystko wali się w gruzy.
"Mnie się to nie przytrafi"? Przytrafi się i wtedy bywa, że nie ma już odwrotu.
Nie macie pojęcia, ile daliby niektórzy ludzie, żeby ktoś ich w pewnym momencie przestrzegł przed wrogością wobec innych, przed "przekraczaniem granic kultury", przed prowokacją wobec innych, przed chwilą słabości. Im też się wydawało, że "się to nie przytrafi". Przytrafiło się.
Wrogość, przekraczanie granic kultury, "prowokacje", złe emocje powodują, że okrzyk "Siata!" bywa odbierany jako "szmata" (inwektywa skierowana do zawodnika) i ława kibiców przeciwnika "rusza do boju".
Stałeś kiedyś naprzeciwko osiłków z Legii, którzy "mieli pretensje" o okrzyk "Resovia!" (stali po drugiej stronie ulicy i byli uprzejmi podejść)? Jeśli nie, to stań. Ciekawe doświadczenie. Z pewnością dasz sobie radę.
Myślisz, że chodzi o strach?
Tu nie ma miejsca ani czasu na strach.
"Nam się to nie przytrafi".
Żyję z tego, że ludziom się "to przytrafia". Zanim im się to przytrafiło byli pewni, że się nie przytrafi.
"My tylko tak lekko chcemy przekroczyć granice kultury i poprawności".
No to se przekraczajcie.