Skoro ten drażliwy nieco temat pojawił się już na forum, to i ja napiszę dwa słowa, bo widzę, że nie tylko ja widzę, że "temat jest".
Niektórzy z Was zauważyli, że nasi zawodnicy w tym sezonie na boisku, ale także poza nim zachowują się zupełnie inaczej niż choćby sezon temu (ci sami zawodnicy, ale nowi także). Są jacyś tacy weselsi, bardziej pobudzeni, jak to Pablo słusznie ujął "chce im się chcieć"... A do tego widać (i słychać), że w tej drużynie "jest chemia", zawodnicy "dobrze czują się" we własnym towarzystwie.
Nie ukrywam, że bardzo mnie to zaciekawiło, szczególnie ta odmiana zawodników, którzy jeszcze w tamtym sezonie... byli inni.
I tu chciałbym Wam napisać o pewnym wydarzeniu, które miało miejsce przed jednym z meczów Resovii w tym sezonie. Otóż przed meczem spotkałem kogoś "wysoko postawionego" w klubie (ponieważ rozmowa miała charakter prywatny personaliów nie zdradzę, choć bardzo korci) i zapytałem wprost: "Skąd ta odmiana?"
Nie uwierzycie jaka padła odpowiedź... Otóż ta "bardzo wysoko postawiona" osoba odpowiedziała zupełnie wprost i bez żadnego zażenowania: "To duża zasługa...WÓDKI!!!". Struchlałem. Myśląc, że się przesłyszałem zdołałem wykrztusić z siebie tylko "słucham?". A ów "wysoko postawiona" w klubie osoba odpowiedziała raz jeszcze: "Taka prawda, bardzo duża w tym zasługa WÓDKI". Tym razem to już na pewno się nie przesłyszałem... Stanąłem jak wryty... Ponieważ zaniemówiłem to ów "wysoko postawiona" osoba z klubu... z uśmiechem na twarzy odeszła. Napiszę coś jeszcze. Wiem, że narażam się nawet na proces (choć personalów nie zdradziłem) ale jestem pewny, że ta "wysoko postawiona" osoba z klubu choć było jakieś pół godziny do rozpoczęcia meczu i była w pracy... też miała kontakt z WÓDKĄ.
Jakżeż mnie korci, żeby Wam napisać o jaką to "wysoko postawioną" osobę z klubu chodzi...