Jesteśmy jakimś zbiorem anemików. Zamiast trenować i tracić resztki sił, zacznijmy naszych zawodników odżywiać. My nie potrzebujemy ani trenera, ani psychologa. Potrzebujemy dietetyka. Jakaś bułka z kiełbasą, chleb z masłem i jaja na twardo, czy coś...
Po co te snuje snują się po parkiecie, to pewnie nawet oni sami nie wiedzą. Dziewczyny atakują mocniej.
Można nieustannie narzekać na trenera. Tylko, że to nie trener atakuje jak ameba.
Niech się każdy zastanowi nad sobą, bo poza Ivoviciem, to nie widziałem po naszej stronie twardziela na parkiecie.
Jest alibi w postaci słabego trenera?
To nie trener, ale Nowakowski spartolił zagrywkę pod koniec III seta (a co on ma całymi dniami do roboty, jeśli nie ćwiczenie zagrywki?). To nie trener, ale Drzyzga wystawiał farfocle do Perrina. To nie trener, ale Perrin atakował wtedy jak panienka.
Co trener ma za uszami, to ma, ale pora, żeby trener przestał być alibi dla tego zbioru snujów.
No i przestańmy udawać, że nie mamy problemu libero. Mamy. A że trener jest nieprzytomny i tego nie widzi... to już zupełnie inna sprawa.
Można narzekać nieustannie na przyjęcie Ivovicia, ale ten, co spartoli na przyjęciu, to trzykrotnie odrobi w grze. Jemu się chce. A reszta? Jakiego mnie, Panie Boże, stworzyłeś, takiego mnie masz.
"Trener każe nie zepsuć, więc plasuję"? To przyp... i nie zepsuj. O to trener z pewnością się nie pogniewa. Ty nie masz ryzykować. Ty masz to potrafić.