No to dobrze jest "jechać jedną szóstką cały sezon", czy źle?
Ciekawe doświadczenie płynie z sezonu 14/15. Fajnie zaprezentowaliśmy się w Berlinie, ale w finale słabego Ivovicia musiał zastąpić Buszek. Jeśli ktoś pamięta drugi mecz finałowy w Gdańsku, to pewnie pamęta, że znów Buszek wyrwał nam ten mecz. Ostatni mecz finałowy to mecz Konarskiego.
Przypomnę, że trzeci mecz półfinałowy 13/14, w Kędzierzynie uratowała nam bardzo szeroka ławka rezerwowych, której to ławki zabrakło Zaksie. W kolejny dniu my mieliśmy kim grać, a oni ledwo sklecili skład.
Gdańsk po zdobyciu wicemistrzostwa Polski w następnym sezonie był 4., a w ubiegłym wylądował na 8. miejscu. Ja nie wiem, czy kibice Resovii byliby zachwyceni takim "progresem". Dziś gdańszczanie grają nieźle i mogą nawet zostać mistrzami Polski, ale patrząc obiektywnie na dotychczasową pracę Anastasiego... wychodzi tak sobie. Na dodatek nikt nie chce pamiętać, że IO'12 pod wodzą Anastasiego zakończyły się wyjątkową klapą. Klapą większą niż IO'08, gdy jednak padliśmy po walce, czy nawet IO'16, na których szału nie było, ale przynajmniej nie pękaliśmy przed przeciwnikami na poziomie Australii.
Kibic ma pamięć dość krótkotrwałą. Nie jest tak? To weźmy ostatnie 6 lat polskiej siatkówki klubowej (tyle Kowal ma za sobą). Z którym polskim klubem zamienilibyście się na sukcesy, biorąc jednoczesnie do plecaka porażki? Ze Skrą czy z Zaksą? Tylko pamiętajcie, że oba te kluby wylądowały w tym czasie poza czwórką, a Resovia jeszcze nie. Zawsze(!) wychodziliśmy z grupy LM. Niby niewiele, ale jednoczesnie bardzo dużo. Rok temu przegraliśmy 1/12 z Modeną. U siebie przegraliśmy 2:3, ale warto sobie przypomnieć jak wyglądał mecz na wyjeździe: Azimut Modena (ITA) - Asseco Resovia Rzeszów (POL) 3:1 (25:23, 20:25, 25:23, 25:23). Nie była to porażka haniebna. Raczej pechowa w każdym z przegranych setów.
No to, z którym klubem zamienilibyście się na ostatnie 6 lat?
W ciągu tych 6 lat pewnie znalazłbym ze 100 decyzji klubu (sponsora, zarządu, trenera), w tym bardzo wiele decyzji personalnych, z którymi się nie zgadzałem i nie zgadzam. I co dalej?
Sięgając pamięcią wcześniej, niemal do wściekłości doprowadził mnie Travica rozwalając zespół wicemistrzów Polski z sezonu 08/09. Złota to nie przyniosło. Miałem się obrazić na Travicę, na Resovię i zmarnować sobie 2 kolejne sezony? Złote nie były, pucharowe nie były (ot, mała satysfakcja, że w PP wygraliśmy ze Skrą), ale nie był to też czas stracony. Cieszę się, że nie wyciąłem sobie tych 2 sezonów z kibicowskiego życiorysu. Fajne były.
Się obrażę przez 2 sezony na Travicę, się obrażę przez 2 sezony na Kowala, a potem się obrażę przez 2 sezony na Serniottiego, czy kogoś innego (razem 6 sezonów). I se poczekam aż się doczekam swojej drużyny marzeń. I se będę czekał i czekał...
Życie jest za krótkie na takie dąsy.
Carpe diem. To tylko zabawa, której nie warto samemu sobie psuć.