Mecz bardzo nerwowy i bardzo emocjonujący. Moje ogólne wrażenie: bardzo słaby w naszym wykonaniu. Niewiele daliśmy od siebie, ale szczęśliwie doczekaliśmy chwili, w której przeciwnik przewracał się o właśne sznurówki. No i się udało.
Bez patrzenia w statystyki, na plus: Śliwka i Bartek C. Czy reszta na minus? Reszta tak, jak gramy w tym sezonie, czyli nijak. Oby najlepsze jeszcze było przed nami.
Tibo nie może się odnaleźć. Wątpię, czy to kwestie zdrowotne. Pod koniec I seta dogoniliśmy Będzin przy jego zagrywce (nie była piorunująca, czyli "prosty strzał", raczej "parabola"). Przy piłce setowej mógł zaryzykować, ale pomimo, że dobrze wyrzucił sobie piłkę, nie zaryzykował "strzału". Może odpali na Podpromiu. Bardzo tego potrzebujemy.
Z nieco optymistycznych wieści: Kuba Jarosz chyba popracował nad zagrywką. I na rozgrzewce, i w meczu wyglądało to lepiej niż zwykle. Owszem, psuł, ale te dobre wyglądały lepiej niż do tej pory.
Po meczu cała drużyna przyszła do nas na trybuny. Było się z czego cieszyć i naprawdę wspólnie się cieszyliśmy. Nawet pośpiewaliśmy wspólnie. Olbrzymia radość i dla zawodników, i dla nas.
Jednocześnie olbrzymia ulga. To nie przeciwnik paraliżuje. To waga meczu paraliżuje: i nas, i JW, i Olsztyn, i Warszawę. A przeciwnicy? Co mają do stracenia? W gruncie rzeczy niewiele, więc grają i jeśli im wychodzi...
Oby udało się doczłapać do "6". Później niech się martwią nasi przeciwnicy.
Przed nami niezwykle ważny mecz ze Szczecinem. Niech nikt się nie łudzi, że "Szczecin nie ma o co grać" Lubin też "nie miał o co grać". Nie traktujmy (my, kibice) tego meczu jak "formalności". Pomóżmy ten mecz wygrać.
Pal licho dotychczasowe kłótnie i podziały.
Wszyscy jesteśmy Resovią!