Od dvpy strony mówisz? Czy to może oznaczać, że przyznajesz mi rację co do meritum sprawy, tylko metoda jest zła? Pytam, bo po raz kolejny piszesz do mnie w tym duchu ale nie mam jasności, czy podzielasz moją (i innych - a jest ich coraz więcej) krytykę działań klubu i jego prezesa.
Jesteś na tyle inteligentnym człowiekiem, co zresztą sam wiesz, i ja wiem, że na podstawie moich wpisów, potrafisz wyciągnąć właściwe wnioski.....
Trzeba tylko chcieć.
A teraz co do owej dvpy strony. Przyjąłem metodę publicznej dyskusji czyli na tym forum. Z wielu powodów. Bo po pierwsze od tego jest to forum, czyż nie? Po drugie - wolę występować z otwartą przyłbicą, choć mógłbym napisać poufne pismo do Adama Górala a może nawet spotkać się z nim osobiście.
Przypomniał mi się z kolei bodajże Einstein:
"obłędem jest robienie w kółko tego samego i oczekiwanie przy tym innych rezultatów".
Komentować tego chyba nie muszę.
Po trzecie - by zorientować się, czy ja jeden robić będę za czarnego luda
Niczym Twój ulubiony moderator, lubisz dzielić się swoją martyrologią. On ma swoją, Ty masz swoją. Obydwaj zdziałaliście tyle samo. Ty na swojej niwie, on na swojej.
A co docierania do Bartosza Górskiego. Wydawało by się, że nawet za dużo pisałem tutaj na ten temat - jakie skutki przynosiło owe docierania - czy bezpośrednio, czy poprzez to forum i nie chce mi się więcej. Zresztą akurat Ty, tak się składa, masz pewną wiedzę na ten temat.
Podałem również inne sposoby. Czy nam się to podoba czy nie, klub nasz działa jak typowe korpo (wiem chwytliwe hasło).
Korpo znasz jedynie z opowieści. Sam doświadczeń chyba nie masz, o ile się nie mylę. Więc posłuchaj wujka dobrej rady czyli mnie, a jak nie chcesz mnie, to spytaj się naszego wspólnego kolegi, który w korpo robił całe lata. Jestem pewien, że przyzna mi rację, jak sprawy w korpo czy z korpo się załatwia. Jeśli się chce coś załatwić.
Do tego dotrzeć do kogoś, nie znaczy zdobyć do niego numer telefonu czy nawet spotkać się z nim.
Tylko mówić do niego takimi argumentami, żeby go przekonać. To bardzo prosta zasada, której uczą np. na szkoleniach dla managerów. Gardłując, że sprawa hymnu zajęła tyle czasu czy lat, powodujesz, że Twój interlokutor będzie zamknięty na Twoje argumenty. Tak trudno to zrozumieć?
Jest też inna zasada, którą można zastosować. Nie możesz pokonać przeciwnika, to się trzeba z nim zaprzyjaźnić.
Co z tego, że Twój ulubiony (mój również) JKM ma rację? Co z tego? Jak pójdzie do Stokrotki i wypowie się tak, że z góry wiadomo, że się na niego wszyscy rzucą. Ale on swoje powiedział. No i z tych kilku procent nigdy nie wyjdzie. Ale swoje powiedział. I nawet miał rację!
A przy okazji? Jak zamierzasz przekonać p. Górala, żeby ten czy inny prezes naszego klubu bardziej dbał o kibiców i tradycję klubową, niż to się dzieje obecnie?