Wymówką staje się "źle dobrany skład".
Przypomnę:
1. Podstawowy zawodnik mistrza Polski (Buszek),
2. Dwaj podstawowi zawodnicy brązowego medalisty (Mika, Schulz),
(to już wypełnienie "limitu")
3. podstawowy środkowy reprezentacji USA,
4. drugi rozgrywający reprezentacji USA.
To nie jest mój "skład marzeń", ale jest to skład, który nie może być wymówką dla żadnego trenera.
"A co będzie, jeśli ktoś odniesie kontuzję?" A co będzie w Perugi, jesli Leon odniesie kontuzję? Będzie kłopot. Bo tak to już w sporcie bywa. Jeśli ktoś boi się takiego ryzyka, niech się zajmie inną dziedziną, bo takie ryzyko jest przecież immanentną częścią sportu.
Od sezonu 11/12 niemal co rok pozbywamy się swojego najlepszego zawodnika, więc nie ma sensu debatować o "dobieraniu składu". Żaden poważny, zawodowy klub tak nie postępuje. I trzeba sobie zdawać z tego sprawę. Nie jesteśmy poważnym, zawodowym klubem. Przez kilka lat udawało się nam sklecić niezły skład, jakoś "załatać dziurę". Ale taki fart nie będzie trwał wiecznie. Katastrofa musiała kiedyś nastąpić. No i nastąpiła.
I co teraz?
Nic. Życie toczy się dalej.
Raz na jakiś czas powtarzam na Forum pytanie: "Po co chcemy robić siatkówkę w Resovii?". Żeby zdobywać medale mistrzostw Polski? Nazdobywaliśmy ich sporo. Zdobywa się je stosunkowo łatwo, więc pewnie jeszcze jakieś zdobędziemy. Srebro 15/16 nie ucieszyło. Czy ktoś wspomina brąz 10/11? Mało kto pamięta z kim wtedy walczyliśmy o ten brąz.
Przez te kilka medalowych sezonów wspięliśmy się pod sam sufit swoich możliwości. Nie, nie chodzi o finansowe możliwości. Te były o wiele większe. Chodzi o mentalne możliwości. To bolączka Resovii i całego polskiego sportu klubowego. Przecież Zaksa, wzmocniona Kaczmarkiem i Śliwką, prawdopodobnie nie wyjdzie z grupy LM. Skra, która miała największe możliwości, wymieniła Zatorskiego na Piechockiego i dołączyła do polskiej niemożności. I znów jesteśmy w sytuacji "może coś się uda". Może i tak będzie.
Życie uśmiechało się do nas. Mieliśmy w swoim zasięgu trzech najlepszych siatkarzy świata: Grozera, Kurka i Leona. Koncertowo tę szansę od życia sknociliśmy.
Mogliśmy już dawno mieć nowe trybuny na 5.500 - 6.000 kibiców i wpływy z karnetów i biletów 5-6 mln. zł. To też spartoliliśmy.
Psuje się łatwo. Naprawia się trudno. Dziś ani Kurek, ani Grozer, ani Leon, ani Russell, ani Leal, ani Sokołow, ani Sander, ani... (tu można wymienić jeszcze kilku najlepszych zawodników świata) do nas nie przyjdzie. Bo i po co? Dla pieniędzy? Tu ich nie znajdzie ("kominy płacowe"). Dla sławy? A po co komu sława na powiatowym podwórku? No to jesteśmy zdani na to, czy Mika "odpali". Czasem odpadli. Częściej nie odpali.
Zagraniczny trener z silną osobowością, który jest rozchwytywany przez kluby, może stawiać warunki sportowo-kadrowe. Żaden polski trener nie ma i nie będzie miał u nas takich możliwości.
Naszym największym wrogiem jest nasza małość.