Ucieszyłem się gdy przed sezonem usłyszałem, że Resovia chce mieć szeroką kadrę i do gry w II lidze wysyła drugą drużynę "z prawdziwego zdarzenia". W debiucie poszło źle, ale "Pierwsze koty za płoty " - pomyślałem. Później też szło źle...
Dziś nie wytrzymałem.
Porażka z Raciborzem unaoczniła, że takiej drużyny jak AKS po prostu nie wolno pokazywać światu. Wstyd!
Wiem, że to młodzi chłopcy. Wiem, że głównym celem jest ich rozwój a nie wyniki, ale są jakieś granice.
Jeśli wpycha się zespół do II ligi należałoby wyposażyć ten zespół w trenera. Z całym szacunkiem dla zawodniczych osiągnięć panów, którzy rządzą resoviacką ławką, o trenowaniu i prowadzeniu zespołu nie mają bladego pojęcia.
Nie da się wygrać meczu jednym środkowym. Tomek Kusior w I secie grał słabo, ale w dwóch następnych stawał się zaporą trudną do przejścia, a właściwie mógłby się stać, gdyby nie fakt, że, gdy był przy siatce nie pograł sobie wiele, jego partnerzy partolili zagrywki seriami. Od czego jest trener? Czy to taka filozofia nakazać łatwą zagrywkę, dać pograć przeciwnikowi i łapać go na blok? Tym sposobem zdobyliśmy w II secie wiele punktów i może nawet wygralibyśmy tego seta (4 punkty przewagi w końcówce), gdyby nie spartolone zagrywki w połowę siatki.
Gdy Tomka nie było pod siatką przeciwnicy wbijali ze środka gwoździe w drugi metr a nasz "środkowy" nie tylko nie dotknął piłki, ale nawet nie dał rady oderwać się od ziemi.
Przez cały mecz rozgrywał Jakub Filip. Sympatyczny chłopak, ale z rozgrywaniem ma tyle wspólnego, że z powodzeniem mógł go zastąpić każdy. Bez względu na dobre czy złe przyjęcie rzuca tak wysokie bambole, że walec drogowy zdążyłby zawrócić i dojść do bloku. Wystawy nie dość, że wolne to na dodatek połowa wrzucona w siatkę. Mach, Długosz, Strzeżek i Wójtowicz byli bezradni. Oczywiście "trenerzy" nie znaleźli zmiennika.
Jeśli dodać, że libero nie miał swojego dnia wyszła nędza do trzeciej potęgi.
Szkoda graczy pokroju Macha i Wójtowicza na taką bryndzę. To ich tylko zdołuje. Nie dość, że nie nauczą się niczego to jeszcze emocjonalnie skapcanieją.
Nie mam pretensji do zawodników. Młodziaczki grają jak ich do gry Bozia stworzyła. Mam pretensje do "trenerów", których amatorszczyzna odstrasza kibiców od siatkówki.
Jeśli AKS ma być przechowalnią dla zasłużonych eksgraczy to niech odbija piłkę (bo "grą" to nazwać trudno) w ramach Mistrzostw Powiatu Rzeszowskiego i Zaprzyjaźnionych Powiatów Sąsiednich Byle Niezbyt Nauczonych Grania w Siatkówkę. Tak będzie lepiej dla zdrowotności psychicznej rzeszowskich młodziaków.
Jeśli AKS ma być drużyną potrzebuje natychmiast dwóch środkowych (obojętnie jakich, mogą być nawet drewniane słupy) i rozgrywającego. Bez tego granie nie ma sensu. A przede wszystkim: trenera!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!