Kolejny meczyk i wynik bez zmian. Dobrze, ze gra się zmieniła. Są wejścia pod kosz. Są próby rzutu spod kosza. Brakuje jeszcze kogoś, kto byłby uprzejmy pofatygować się i iść za rzutem w celu spróbowania zbiórki w ataku. Wiem, ze to sztuka nie lada (zebrać), ale dobrze jest przynajmniej robić wrażenie, że się próbuje.
Obawiam się, że w dzisiejszym meczu Big Star miał dwa razy więcej zbiórek w ataku niż my w obronie. Relacji pomiędzy naszymi zbiórkami w ataku a ich w obronie wolę nie sprawdzać.
Rzecz fascynująca: Balcerzak (chyba jedyny facet potrafiący trafić z dystansu) przepycha się pod koszem a Włodarczyk i Rynek, którzy powinni przepychać się pod koszem - rzucają z dystansu.
Uwaga: dwa nowe nabytki chcą grać w koszykówkę. To nie jest żart: będzie z nich pożytek.
Uwaga druga: mimo, że przeciwnikom udał się 1 (słownie: jeden) blok, nie przestaliśmy rzucać do kosza spod kosza. Na razie z marnym skutkiem, ale przynajmniej nie wystraszyliśmy się.
Uwaga trzecia: przez 40 minut czystej gry przygotowaliśmy sobie 2 okazje do czystego rzutu za 3, z czego wykonaliśmy jedną próbę.
Uwaga czwarta: sędziowie gwizdali faule bez większego związku z ich popełnianiem, a nie gwizdali fauli bez większego związku z ich niepopełnianiem, czyli bez ładu, składu, rymu i sensu. Za to przewinienia techniczne (w stosunku do obu stron) gwizdali ni przypiął, ni wypiął.