Nie sprowadzajmy odejścia Rafała do banału pt. "Takie jest życie. Taki jest sport", bo problem jest głębszy: albo zakontraktowanie Rafała miało charakter ratunkowo-przypadkowy, albo bzdurne są opowieści naszych działaczy o "cierpliwym i konsekwentnym budowaniu drużyny".
Przyjmuję założenie, że rzadko który klub z czołówki osiąga wynik lepszy niż w ubiegłym sezonie, gdy zmienia rozgrywającego. Oczywiście, nie jest to pewnik, ale zdanie dość bliskie prawdy.
W ubiegłym roku pożegnaliśmy Woickiego, który "rozegrał nam srebro". Widać, był za słaby, choć jeden sezon to trochę mało żeby dokonać spokojnej oceny. Rozstaliśmy się z Pawłem mniej-więcej w takim stylu, w jakim rozstajemy się z Rafałem, czyli na zasadzie "Czekaj aż rozstrzygną się nasze rozmowy z innymi, a wtedy, być może, będziesz (z przymusu) nadal mógł u nas grać".
Taki styl to czysta amatorszczyzna.
Potrafiła Zaksa podpisać kontrakt ze Świderskim jeszcze przed końcem rozgrywek +L? Potrafiła. Dlaczego my nie potrafimy zapewnić sobie rozegrania tylko czekamy, że "coś się przytrafi"?
Myślę, że nawet Zagumny nie jest wart aż takiego ryzyka. Klub powinien się szanować i organizować tak newralgiczną pozycję ze sporym wyprzedzeniem. Polityka kadrowa na "chybił-trafił" nie jest żadną polityką.