Majer.
Niestety, w naszej obyczajowości nie ma zwyczaju wspólnego śpiewania. Nawet w kościele wychodzi to słabo. "Sto lat" jeszcze jakoś idzie, ale nic więcej.
Nie oszukujmy się: większość po prostu się wstydzi. W naszej naturze jest nieangażowanie się emocjonalnie w wydarzenia radosne, pozytywne. Co innego wygwizdać kogoś/coś, wybuczeć czy posłać wiązankę po nieudanej akcji - o, tu wypada poddać się emocjom. Jest to nawet takie "eksperckie" i "fachowe".
Przecież (jak sam zauważyłeś) po przegranym meczu wpisów jest od groma, a po wygranym - cisza.
Ludzie może i by chcieli pośpiewać, ale przecież "Nie wypada, bo co sobie sąsiad pomyśli? Jeszcze weźmie mnie za głupka".
My nawet się witamy jakbyśmy byli na siebie nadąsani. Taki jest ten nasz polski "styl".
-----------------------------------------
Willhaven
Dla Alka byliśmy klubem "docelowym". Oczywiście nie znaczy to, że miał (ma?) u nas grać do końca kariery. Dla Igły byliśmy klubem docelowy (a to, przypominam, światowa klasa).
Dla Grozera nie, bo taka jest polityka finansowa Adama Górala. Jak się okazało, nawet dla Ivovicia, który dostał na rok gwiazdorski kontrakt w Rosji, możemy być klubem docelowym.
Jeśli kogoś zadowala kwota 300.000 euro za sezon i jest tej kwoty wart... Tak to u nas działa.
To wszystko zależy od zawodnika.
Można się złościć, że nie dorzuciliśmy Grozerowi tych 50.000 euro, ale można też politykę finansową Górala szanować (nawet nie zgadzając się z nią).
Są zawodnicy, którzy dla 10.000 euro będą zmieniali kluby co rok. Są tacy, którzy wolą stabilność (na niezłym poziomie) nawet kosztem pewnej kwoty. To kwestia życiowych wyborów każdego człowieka. Np. Kurek wybrał coś innego niż wysoka kwota. Nie da się podciągnąć wszystkich pod jeden model.