W grze na najwyższym szczeblu najczęściej przeszkadza brak odpowiedniej hali. Chcemy wrócić do grania w kurnikach, bo to było "sportowe"? Można było rozgrywać mecze piłkarskie we Wronkach czy Grodzisku. Odpowiednikiem takich stadionów jest ROSiR, na którym mecze +L nie powinny być rozgrywane.
Dzisiejszy sport to przede wszystkim pieniądze i wielki show. Siatkówka była i jeszcze jest jedynym sportem zespołowym, w który Polska ma szansę stworzyć ligę na światowym poziomie. Nie stworzymy jej w kurniku.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie zarzuci amerykańskim grom zespołowym braku "sportowości". A przecież tam nie ma awansów. Są tam "niższe ligi" (o poziomie rozgrywek uniwersyteckich nawet nie wspominając), ale do gry w najwyższej lidze można co najwyżej aspirować organizacyjnie. Sportowo nie jest to żaden kłopot.
To powinien być nasz wzór, a nie europejska piłka kopana z jej awansami, spadkami i transferami. W siatkówce model piłkarski nie sprawdza się.
W modelu amerykańskim też są kluby bogatsze i biedniejsze, ale wszystkie one są bogate. My jeszcze długo nie dopracujemy się salary cap, bo kombinacje finansowe są zbyt zakorzenione w polskim społeczeństwie. Możemy się jednak dopracować pewnego minimum finansowego, które będzie stopniowo podwyższane.
W czasach "sportowych awansów" zbyt często liga ledwo dogrywała koniec sezonu. Kluby się sypały, nie miały za co jeździć na mecze. Dziś też nie jest różowo. Polskie kluby rezygnują z uczestnictwa w CC ze względu na koszty wyjazdu. "Niesportowe"? Owszem, ale tak "niesportowa" jest rzeczywistość.
Mocny klub buduje się dość długo. Nie wiem jak potoczyłyby się losy Resovii, gdyby nie udało się nam utrzymać w PLS-ie po I sezonie. Być może nastałaby nicość jak w rzeszowskiej koszykówce. Pewność gry, pewność uczestnictwa w największym sportowym show sprzyja dłuższym niż roczne umowom sponsorskim, sprzyja stabilizacji poziomu sportowego. Czy ktoś pamięta jeszcze takie ośrodki jak Piła czy inny Wieluń? Były i już ich nie ma. AZS Cz. istnieje tylko dlatego, że nie spadł, a AZS W. nie spadł, bo zawsze ktoś z dużego miasta będzie chciał rzucić parę złotych na najwyższą klasę rozgrywkową mając pewność, że ona za rok i tak będzie.
"Sportowe" awanse miały głęboki sens w czasach "wierności barwom klubowym od żłobka do nagrobka", w czasach sportu "amatorskiego". Dziś kluby muszą się stawać przedsiębiorstwami rozrywkowymi (można się oburzać na to określenie, ale tak jest). Tak to wygląda w Ameryce, w której kluby, oprócz prestiżu, przynoszą zyski i głównie dzięki telewizji są samowystarczalne. Można związać się ze sportową gwiazdą na 5 lat, bo ma się pewność przychodów. Jeśli pewność przychodów klubu jest uzależniona od chwilowej zamożności sponsora, wykluczone staje się zawiązywanie długotrwałych umów. Mamy Grozera na 2 sezony i albo Góral sypnie groszem, albo nie mamy Grozera. Przy pewności dopływów finansowych (oczywiście nie jest to 100% pewność, ale bardzo duża pewność) można mieć Grozera na 5 lat. Do tego powinniśmy dążyć krok po kroku. Zamknięcie ligi sprzyja temu kierunkowi.
Ilość klubów w +L jest zbliżona do ilości polskich województw. W dużym uproszczeniu: większość polskich regionów ma ośrodek, w którym powinno się koncentrować siatkarskie przedstawienie na bardzo wysokim poziomie. Stabilność Resovii sprzyja naszej "ekspansji" na regiony ościenne. Mamy szanse zarazić siatkarską Resovią nawet Kraków i Lublin. Podobne szanse mają: Bełchatów, Kielce, Radom, Gdańsk, Lubin, Radom,... Nasza "strefa wpływów" nie zbuduje się, gdy siatkówka będzie raz w Rzeszowie, raz w Krośnie, raz w Świdniku, raz w Gorlicach.... Nikt nie da rady ustabilizować takiej marki. Nikt wtedy nie ściągnie 10.000 - 12.000 kibiców do hali na mecz ligowy, a tylko wtedy kluby staną się samowystarczalne, bo wtedy mecz siatkarski w telewizji gromadzi nie 200.000 widzów, ale 2.000.000 widzów, a za tym może pójść ogromny pieniądz z telewizji.
Nie wiem czy klasa naszych siatkarskich działaczy pozwala na realizację powyższych planów, ale warto o tym wszystkim pomyśleć. Krótkotrwały, "sportowy" awans jakiegoś Huraganu Wólka Wielka będzie skutkował co najwyżej szlachetnym, ale powiatowo-gminnym poziomem sportowym. Tak jak powiatowo-gminna jest rzeszowska piłka kopana.
------------------------------------------------------------------------------------------------
M.in. z powyższych względów warto zastanowić się na finałem +L w neutralnej hali (np. w Krakowie), na który tp finał przyjechałoby 7.000 kibiców z Rzeszowa i 5.000 kibiców z Bełchatowa, Kędzierzyna czy Jastrzębia. Niemożliwe? A dlaczego?