Może i łatwo oceniamy, ale przynajmniej łagodniej nie nazywając innych (w tym wypadku kupujących karnet) mianem "frajerów".
A co do ocen, to jak inaczej nazwać kibica, który rezygnuje z zakupu karnetu bo drużyna nie osiągnęła sukcesu? Gdyby zrezygnował z innych przyczyn (np. finansowych czy względów rodzinnych), to rozumiem oburzenie, ale jeśli rezygnuje z tego powodu, że klub przegrał rywalizację, to widocznie nie jest (był?) kibicem klubu, tylko sukcesu czy też medalu. Ja kibicuję od lat Resovii, chodziłem na mecze w latach 89-tych gdy fajnie grali, chodziłem na przełomie lat 90-tych gdy Resovia spadała z ligi, chodziłem gdy awansowała, chodziłem gdy ledwie sobie radziła w PLS zaraz po awansie i będę chodził nadal. Jak to mówią raz na wozie, raz pod wozem, a kibicem się jest a nie bywa.
Czyli jednak "elyta" Kur..de, jak można być tak zadufanym w sobie człowiekiem, żeby tak łatwo oceniać innych. Człowieku skąd wiesz, na ile wyrzeczeń musiał się zdecydować kibic, aby kupić na ten sezon karnet? Był zachęcany wielkimi nazwiskami, buńczucznymi deklaracjami. I co? I jedno WIELKIE QUANO. Dlaczego,? Nie było bowiem DRUŻYNY, tylko zlepek zawodników o znanych nazwiskach i gwiazdorskich kontraktach.
Rozumiem, dla Ciebie kibic , który zrezygnował z karnetu i zdecyduje się, (nie na wszystkie mecze) wchodzić na bilety, jest gorszy od Ciebie? Nie czuję się gorszy od karnetowiczów, zwłaszcza przesiąjniętych swoją "ę, "ą" "wielkością" czyli de facto bufonadą. Jeśli Twoje ego, tego potrzebuje, traktuj mnie , jak podkibica, czy kibica gorszego sortu. Nie stoję o Twoje pochlebstwa. Robię to co uważam.
PS Szydziłeś kiedyś z Developresu. Tam oorócz zakontraktowanej "na szybko" Malwiny Smarzek, (która zawodzi) nie ma gwiazd, ale jest DRUŻYNA. Wczoraj przegrały seta prowadząc 15-6. Ale się podniosły i wygrały mecz. A teraz odpowiedz sobie co by było gdyby rzeszowski zlepek znanych nazwisk , przegrał wygranego seta, czy by się podniósł? Pytanie retoryczne. Celowo nie używam nazwy Resovii, która kojarzy mi się z Akhremem, Lotmanem, Grozerem, Ignaczakiem czyli Walczakami. Ich byłoby na to stać