Corados!
Myślę, że nikomu w Resovii nie przychodzi do głowy szukać swojej szansy w tym, że Skra będzie osłabiona. My swojej szansy szukamy w naszej grze, a nie w słabości przeciwnika.
Naszą jedyną szansą jest to, że jesteśmy w przyzwoitej formie i robimy swoje. Naszą szansą nie są "braki" w Skrze. Podobnie w dwumeczu z Maceratą, naszą szansą nie był brak Savaniego. Naszą szansą była gra na poziomie z pierwszych dwóch setów. Nie wykorzystaliśmy tej szansy. W ćwierćfinale ze Skrą musimy swoją szansę wykorzystać. Obojętne: "przeciwko Savaniemu" czy "z brakiem Savaniego". Wszelkie późniejsze tłumaczenia pozostawię życzliwemu dla obu zespołów Drzyzdze i jemu podobnym ekspertom.
Presja? Ona była, jest i będzie. Jeśli chcemy być drużyną z europejskiego topu, musimy się nauczyć żyć z nieustającą presją.
Czy ciśnienie jest większe niż w ubiegłym sezonie? Wątpię. Jest identyczne.
W ubiegłym sezonie nie wątpiłem, że mecze z Zaksą gramy pod ogromnym ciśnieniem, gramy o "być albo nie być". Co do finału... Nie wiem.
Dziś Skra ma swoje kłopoty. My mamy swoje. Dla obu zespołów wynik rywalizacji zdecyduje o powodzeniu-niepowodzeniu całego sezonu. Oba zespoły są pod jednakową presją. Obaj trenerzy: i Kowal, i Nawrocki zdają sobie sprawę, że ich przyszłość może zależeć od wyniku rywalizacji. Czy powinna? Moim zdaniem nie. Inne zespoły wymieniały "najsłabsze ogniwa". My i Skra z konieczności wymieniliśmy "najsilniejsze ogniwa". Podkreślę: z konieczności! Jak wypadła ta wymiana? Biorąc pod uwagę wyniki w Europie - nieszczególnie. Wprost zabawne jest to, że gdybyśmy odpadli po rozgrywkach grupowych LM i grali dalej w PCEV, "europejski kac" pewnie byłby znacznie mniejszy dla obu klubów. Taki paradoks.
Cokolwiek stanie się w rywalizacji, życzę i Resovii, i Skrze, żeby do przyszłego sezonu przystąpiły mocniejsze. Tak będzie lepiej dla polskiej siatkówki.
Będę współczuł zarówno Kowalowi, jak i Nawrockiemu, jeśli któryś z nich "zapłaci głową" za porażkę (pewnie będę w tym współczuciu odosobniony). Nie będę im natomiast współczuł, jeśli któryś z tych klubów wyląduje poniżej 5 miejsca.
Zwycięzcą tego sezonu w kategorii "trener" jest już Makowski. Nawet gdyby Delecta odpadła w ćwierćfinale (w co nie wierzę). Castellani z pewnością ma spokój zapewniony. Bernardi chyba nadal walczy o swój stołek.