Dlatego też ja osobiście mam wielki szacunek do Mariusza i Winiara, że w towarzystwie rozwydrzonych Panienek (Plina, Woicki, Zatorski, Atanasijevic i Cupkovic) potrafią zachować normalność. To jest szalenie trudne, ale trzeba mieć trochę klasy.
Woicki swoją niemoc próbował wyładować na kibicach, ale co mu to dało? Nic, zrobił z siebie pajaca, a może tylko potwierdził, że tym pajacem jest. Dla mnie z pewnością. Zero szacunku ro kibiców, zero.
1. podziwiam Twoje autorytety, czyli m.in. niejakiego Drzyzgę. Owszem, Skra musiała się napracować, ale my jeszcze bardziej. Trudno mówić o niemocy Skry we wczorajszym meczu. To raczej my urwaliśmy się ze sznurka.
2. pisałem o kadrze, na którym uwidoczniono cieszącego się Woickiego. W jego zachowaniu nie dostrzegam żadnej prowokacji ani niczego niestosownego. Trzeba mieć nadmiernie rozdmuchane ego albo być niedojrzałym emocjonalnie, żeby zachowanie Woickiego odbierać jako "skierowane do kibiców".
3. nie jest trudno znaleźć mecze, w których to my gremialnie oblegaliśmy słupek sędziego. Każdy zespół ma takie chwile. Atanasijević nie wyróżnia się szczególnie w tym względzie. A że chłopak ma inny temperament niż Piotrek Nowakowski... Sędziowie mają kartki do pokazywania. Widocznie uznali, że granice nie zostały przekroczone.
4.to, że Tobie nie podoba się "takie zachowanie" to nie jest "źle". Jest to tylko (w mojej ocenie) mało dojrzałe emocjonalnie. A fakt, że tak to oceniam, to chyba też nie jest źle? No nie?
Nie widzę niczego dobrego w podjudzaniu przeciwko graczom Skry.
Smród nie wziął się z czasów "Game over". To ich zabolało, nie każdy z nich udźwignął ten ciężar, a wielu chciało się odegrać. I to udało im się w półfinale +L. Smród potężny ciągnie się od czasu wygwizdania Wlazłego. Koledzy wzięli go w obronę. Niekiedy głupawo, ale rozumiem ich zachowanie. Niestety, w przeważającej mierze to my jesteśmy producentami tego smrodu i przede wszystkim my musimy ten smród wywietrzyć. Najpierw z własnych głów. Nie próbujmy zabijać tego smrodu perfumą "Dziś Wlazły jest ok". Wtedy był łajdakiem a dziś jest człowiekiem honoru? A co on takiego zrobił od tamtego czasu? Jest jaki był tylko my dziś inaczej patrzymy na niego. I chyba jest nam trochę głupio.
Teraz o Woickim.
Chłopak wygrał dla nas srebro a zaczynał sezon jako rezerwowy. Dostał za to od Travicy (czyli od klubu) kopa w miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Jeśli ten młody człowiek ma do nas żal, to jest to żal w dużej mierze usprawiedliwiony. Zawiódł? Nie zawiódł.
Nie jest też tajemnicą, że i dla Nawrockiego nie był faworytem do roli I sypacza. Stąd pojawił się Bonifante. Dziś nikt przytomny nie wystawiłby Dantego w I składzie. Trudno się zatem dziwić, że Paweł ma swoją chwilę satysfakcji, a jego radość jest niezwykle ekspresyjna. On nie cieszy się "przeciwko kibicom". A dlaczego nie zwraca się do swoich? Bo cieszy się przede wszystkim do siebie.
Pamiętam radość Woickiego, gdy zablokował Martina w V secie naszego drugiego meczu półfinałowego w Kędzierzynie. Ten sam wyraz twarzy, zwrócony nie w kierunku Hernandeza, Ignaczaka czy Oivanena. Przebiegł przez pół boiska. Widocznie nie miał go kto chwycić (jak na zdjęciu). Czy ktoś miał wtedy do niego pretensje? Nawet kibice Zaksy nie widzieli w minie Woickiego niczego złego. Ty,
Dude,powinieneś pamiętać. Jeśli zapomniałeś, udostępnię Ci zapis video. Przeprosisz wtedy?
Cieszę się z naszych 2 zwycięstw, ale pamiętam, że kiedyś pewna drużyna cieszyła się, bo wygrywała 2:0 w meczach (gładziutkich, po 3:0; w setach przepaść) , 2:0 w setach i 23:17 w III secie. Woicki walczy o powtórzenie tej historii. Walczy o złoto. Chce odzyskać dla Skry to, co "stracił" rok temu Falasca. Nie walczy o sfrustrowanie rzeszowskiej publiczności. Walczy o zwycięstwo swojego klubu, o swoje sportowe ambicje, o swoją przyszłość. Tylko głupiec miałby o to do niego żal.
A teraz chóralnie wygwizdujmy na Podpromiu Woickiego. Mamy wprawę. Mam nadzieję, że w tym sezonie nie będziemy już mieli na to okazji. Ale jeśli się przydarzy...
Dla mnie wczorajszy mecz był starciem dwóch świetnych zespołów. Szanuję oba, bo oba zasłużyły swoją grą na mój szacunek. Kocham tylko jeden, ale to już zupełnie inna historia.