Kto się nigdy nie podda?
MISTRZ, MISTRZ, RESOVIA !!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dopiero dziś znalazłam odrobinę czasu by obejrzeć powtórkę niedzielnego meczu - tego, w którym to już Skrę mieliśmy na widelcu.
Tak prawdę mówiąc nie jestem za przemocą, ale w przypadku leżącej Skry aż się prosiło by ją dobić. Nie zrobiliśmy tego, dlaczego ?
Jest mi cholernie przykro i źle. Przegraliśmy prawdopodobnie najważniejszy mecz w sezonie. Jasne, mamy 'jeszcze' poniedziałkowy mecz, ale doskonale wiemy jak potrafią się mścić niewykorzystane sytuacje. Vide nasze mecze z ZAKSĄ. Podczas tych spotkań my od 3 meczu w którym nota bene przegrywaliśmy 0:2 i 17:23 nie dostaliśmy cudownej formy. Nie, tej formy nie było i nie przyszła z seta na set. Po prostu ZAKSA już myślała, że ma brązowe medale - nic bardziej mylnego. To ZAKSA dała nam się podbudować, bo jak to inaczej nazwać ?!
Jasne, graliśmy ładną i skuteczną siatkówę, ale to zespół z Kędzierzyna całkowicie stracił głowę. Ten przegrany mecz siedział im w głowie aż do końca rywalizacji. Nie obudzili się - a czy my zdołamy? To i wiele innych pytań możemy sobie zadawać, ale tak na dobrą sprawę nikt nie jest nam w stanie zagwarantować, że ten przegrany mecz nie odbije się na naszej psychice.
Możemy mówić, że to wina Tichacka, że to wina złego bloku, braku zagrywki.. Ale co nam to da? Raczej nic.
Wracając do Tichego i pierwszego meczu w Bełchatowie. To nie Tichy nam go przegrał. Spójrzcie jakie piłki wysyła na skrzydła. Zobaczcie jaki komfort ma Jochen. Pewnie, czasami dostał sytuacyjną, ale na Boga! On od tego jest. Myślicie, że Alek by tak śmigał obok podwójnego - dobrze ustawionego - bloku Skry gryby nie PRECYZJA rozegrania Czecha? Śmiem wątpić.
Oczywiście, można mu zarzucić, że nie gra środkiem - jasne bo to jest 'oczywista oczywistośc'. W tym elemencie Czech spisuje się bardzo źle.. Można powiedzieć, że wręcz tragicznie. Czy to taktyka? Czy to wola Tichacka? Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ja w tym wypadku winę rodziele 60-40. 60% winy bierze na siebie Tichy. Jak zagra środkiem, to sporadycznie, jeśli już próbuje to piłki posyłane do Pita są za niskie. Z Kosokiem częściej gra przesunięte krótkie, bo jest on zdecydowanie bardziej elastycznym zawodnikiem. Dla niego nota bene nie ma za niskiej piłki. On bazuje na dynamice, nie na zasięgu. Na minus dla Tichego jest też to, że po nie udanej akcji środkowi mają wolne do końca seta. To jak to jest, że jak Bartman wali w siatkę, to później kolejna piłka idzie do niego? Powinien podobnie jak środkowi mieć wolne. Nie widzę tu konsekwencji. Nie sądze też by Tichy twierdził iż środkiem się meczu nie wygrywa. "Trochę" we Fryderykach z Portugalczykiem pograł i te zagrania robiły wrażenie. Oczywiście nie ma co ich porównywać, bo Joao Jose to typ Plińskiego - z każdej wystawy coś z zrobi.
Z kolei 40% winy w tym mają środkowi ponieważ.. Czasami jest to aż śmieszne, ale czy naprawdę to boisko do siatkówi jest aż tak małe, że przy ataku TRZEBA strzelać w libero bądź zawodnika będącego w obronie? Nasi środkowi mają jedną z niższych skuteczności w lidze!! Zwłaszcza Kosok ze swoim magicznym klepnięciem - choć trzeba przyznać, że od jakiegś miesiąca potrafi poszukać wolnego pola w boisku. Naprawdę, dla mnie staje się to już nudne. Za każdym razem gdy piłka idzie na śroek boje się czy zostanie skończona. Albo podbita, albo wyblok - hallo, ludzie my nie mamy juniorów na tej pozycji. To są reprezentanci naszego kraju, a zachowują się momentami na siatce jak dzieci we mgle. To są fakty i naprawdę mam wiele materiału potwierdzającego tę teze.
Dobra - kończe wywod na temat środkowych i Lucasa. Po prostu chcę uświadomić, że ciągła krytyka Tichego nie ma sensu. Zawsze wina jest po obu stronach. Życie byłoby zbyt proste gdyby wina spływała tylko na jednego człowieka, a drugi w ten sposób się 'wybielał'.
Tak naprawdę naszym największym problemem powoli staje się.. Nasza 'wyrównana' dwunastka. Przed sezonem wszystko świetnie, mamy 12 rewelacyjnych siatkarzy, atakujących z najwyższej pólki i takie tam..
Gdzie teraz jest ta wyrównana 12? Cały sezon szukaliśmy optymalnego składu. Raz grał ten, później ten. Tłumaczyliśmy to stabilnością. Nasi zawodnicy grali niesamowitą mimozę. Na to momentami nie dało się patrzeć! A teraz co? Wychodzi, że Lotman oddycha rękawkami. Jochen co atak w Bełku podpierał się. Pit po każdym ataku zaciska zęby. Więc? Cały sezon szukaliśmy optymalnego zestawienia. Były tłumaczenia, że forma przyjdzie na PO i co? Zaskoczył nas fakt, że w tej fazie PO gramy ze Skrą? Trudno, takie życie. Nikt nas na takie 'pożarcie' nie wepchnął. Jeśli już to my sami - niestety - z trenerem na czele.
Nie jesteśmy przygotowani kondycyjnie. To wychodzi. Wyszło w 2 spotkaniu w Rzeszowie gdzie Jochen praktycznie padał ze zmęczenia. To samo było w 3 meczu w Bełku. Można tak mnożyć.
Nie ma przygotowania fizycznego = nie ma pewności siebie w prostych siatkarskich zagraniach. Gdy przypomne sobie te błędy Pita.. Dobra, nie będę już wypominać
Z tego bierze się jeszcze BRAK zagrywki. Tak, nie bójmy się użyć tego słowa, bo my po prostu nie mamy zagrywki. Ktoś mi powie - Jochen ma. Ale Jochen, to jest Jochen. To nie jest 15 latek. Chłopak się już trochę nagrał w swoim życiu i nie potrzebuje świetnej formy by trafić w pomarańczowe. Zauważcie, że używa on chyba najmniej siły by wykonać ten element. W tym wypadku liczy się precyzja. Ktoś mi powie forma = precyzja. W ataku i powtarzalności ataku owszem, ale nie w zagrywce. Pamiętam, że w PO grając w Iskrze zawsze zawodził. Zawodził w ataku, w zagrywce nigdy. Potrafił wyjść, palnąć do linii i było po meczu. Tak, to są wypracowane schematy. Podejrzewam, że gdyby ktoś obudził go o 4 rano i poprosił by zagrał zagrywkę do linii zrobiłby to. 3/4 naszych zawodników miałabym problem by przebić się przez siatkę. Może ktoś uzna, że robie z Jochena siatkarskiego Boga - nic bardziej mylnego. Po prostu jest on wartością dodaną dla zespołu, jest osobą o największym wachlarzu zagrań. Nawet Drzyzga powiedział, że jest to zawodnik najbardziej wszechstronny na tej pozycji w polskiej lidze i to jest prawda.
A gdzie zagrywka Tichacka? Nawet Lotman coś ostatnio często oddaje punkty rywalowi w tym elemencie. Więc? Przecież to też bardzo doświadczeni zawodnicy, tyle tylko, że w ich przypadku to właśnie zagrywka jest wyznacznikiem formy. Nawet Alek strasznie cieniuje w tym elemencie chociaż trzeba przyznać, że w ataku jest rewelacyjny.
Sami możemy się załatwić tylko i wyłącznie ZAGRYWKĄ. Ja nie mówię by ładować po 120 km/h i zdobywać punkty z zagrywki. Mi chodzi o rozsądne poszanowanie piłki. Nie umiesz zagrać skróta? Boisz się, że spieprzysz? Poślij piłkę bezpiecznie na drugą stronę, ale na Boga, uwierz, że po drugiej stronie siatki jest ktoś inny niż Zatorski. Zagrywanie na niego nie ma większego sensu. Chyba, że zagrywa Jochen. On widzi każdą lukę między Zatorskim, a Winiarskim. Widzi, że Zatorski odrkył mu pół metra i PLASUJE tam piłkę. Libero bełchatowskiej drużyny nie ma prawa tego odebrać - i nie odbiera.
Tichy ma problem z zagrywką - jak już postawiłeś na balona weź celuj w Winiara, wiesz jaki jest czuły na punkcie 'flotów', a czasami 'floto-balonów'. A może nie przyjmie? A może będzie miał problem z dojściem do ataku? A może przyjęcie wykluczy granie środkiem? Podczas celowania na Zatorskiego to zagranie nie ma sensu. Woicki leci przez środek i jest po akcji. Dla mnie to jest tak samo jakby wywalił piłkę w aut, niestety.
Zagrywka, chłodna głowa, CIERPLIWOŚĆ, DRUŻYNA - to jest recepta na sukces. Bez zagrywki bądź z zagrywką - przebije na drugą stronę może się uda nie mamy czego szukać. Jeżeli też wyjdziemy z przekonaniem, że mecz musimy wygrać i będziemy sobie to wbijać do głowy i przy każdym wykonanym wyskoku będziemy sobie mruczeć pod nosem, MUSZĘ skończyć - też nie wygramy. Musimy grać na luzie. Spięte tyłki nam nic nie dadzą, chyba, że spinamy je tylko po to by nie bolało jak Skra będzie nas po nich lać. Cierpliwości - cierpliwości daj nam Boże. Skra się myli? Poślij im kolejną piłkę, chociażby balon. Dostają czapę? Weź im podaruj piłkę. Doskonale widzieliśmy co robiliśmy z nimi w tie breaku w Bełku. Czapa za czapą, ale Tichacek nie wie co to cierpliwość. Zespuł zagrywkę i zabawa się skończyła.
No i najważniejsze - musimy być DRUŻYNĄ. Pewnie, niech każdy cieszy się na swój sposób, ale jak nie wyjdzie, weź poklep jednego czy drugiego po plecach. Nie patrz na niego z krzywą miną. To atmosfery - jakże potrzebnej - nie zbuduje. Oczywiście nie mam na myśli rozczulania się nad każdym z osobna, ocierania łez, głaskania po głowie. Błąd? Trudno, jediemy dalej, historią meczu nie wygramy, a kolejnymi akcjami bardzo możliwe.
Mimo, że momentami jestem krytyczna, wierze, że się uda. Nie postawiłabym majątku rodzinnego na wygraną Resovii, ale gdzieś w głowie siedzi, że dacie rade. Serce na samą myśl bije mocniej.