Pisanie o Dorocie per "stara, brzydka baba" to jak pisanie o
Pudzianowskim jako o "chudzielcu".
Pewnie narażę się swojej żonie (która uczestniczy w siatkarskich
dyskusjach), ale co do urody Doroty Świeniewicz nie mam
najmniejszych zastrzeżeń. Po prostu Dorota jest ładną, atrakcyjną
kobietą.
Czy Dorota miała prawo wziąć sobie do serca chamowate uwagi
niektórych internautów? Miała. Jest człowiekiem, ma swoją
wrażliwość, przeżywa emocje i ma prawo do swoich reakcji.
Ja jestem wytrzymały na kalumnie rzucane w moim kierunku. Mam zawód,
w którym trzeba takiej odporności nabrać. Czy mnie to nie boli?
Czasem boli, "na gorąco" bywa to bardzo bolesne, ale później
przestaje.
Ludzie to nie anioły, w emocjach powie się zbyt wiele,
napisze się zbyt wiele. Warto wybaczyć ludziom to, co powiedzieli w
emocjach. Wtedy mi lepiej się żyje, bo mam swoje poczucie
wartości i nie jest łatwo to poczucie trwale naruszyć.
Najlepiej z góry przyjąć, że połowa tego świata (a jest na nim parę
miliardów ludzi) będzie mnie serdecznie nie znosić. I tak zostanie
jeszcze parę miliardów ludzi, z którymi warto się kolegować. Czy ja
muszę być najpiękniejszy, najmądrzejszy i najlepszy dla wszystkich?
Internet to wolność. Granica pomiędzy wolnością a jej nadużyciem
jest nieprecyzyjna i nigdy precyzyjna nie będzie.
Kiedyś nazwałem pewnego trenera
(którego prywatnie bardzo
lubię) "małpą z brzytwą". Oczywiście, że nie urodę tego trenera
miałem na myśli. Użyłem tylko znanego związku frazeologicznego
Nadużyłem "wolności dyskusji"?
Pani Doroto, więcej dystansu. Sport to potężne emocje i w wielu
wypowiedziach, zwłaszcza tuż po przegranym meczu, padały, padają i
będą padać inwektywy. Ale te inwektywy nie decydują o wartości
sportowca. Kibic też człowiek: omylny i błądzący.
A już krytyka pani urody... Nieporozumienie.