Pogodziliśmy się z tym, ze nie mamy ambicji wygrania LM. Pogodziliśmy się z tym już dawno. Owszem, w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych i nawet nam może się takie zwycięstwo udać. Ale to nie jest celem naszego (czyli podobno zawodowego klubu) istnienia. Celem naszego istnienia jest walka o mistrzostwo Polski (z lepszym lub gorszym skutkiem) oraz start w Lidze Mistrzów. Łomot z Lube? To da się zaakceptować. Przecież jesteśmy z innej gliny ulepieni.
Ja długo nie chciałem się z tym pogodzić, ale już się pogodziłem.
Mamy złego trenera? Nawet najgorszy trener nie nakazuje psuć zagrywki, zagrywać słabo czy słabo przyjmować. Te elementy każdy może wypracować sam, bez łaski trenera. Nie wie jak? To niech se w googlach poczyta. Tam jest wszystko. Nie chce się mu bez bata w postaci darcia mordy przez karbowego? To znaczy, że jest mentalnym smarkaczem, a nie zawodowcem.
Wygramy w Berlinie, to wszystko będzie ok i jakoś się przypudruje ta nędza spotkań z Lube. Nie wygramy, to może jakoś doturlamy się do następnej rundy z 3. miejsca i nie trafimy na Zenit (na Lube nie trafimy). Pozostałe ekipy są (przy szczęśliwym zbiegu okoliczności) w naszym zasięgu. Nawet Zaksa. Dużo tego szczęścia będziemy potrzebowali, ale wszystko jest jeszcze możliwe.
Więc (no i co z tego, że nie powinno się zaczynać zdania od "więc") :
Panie Prezesie Góral.
Jestem ostatnią osobą, która wyrzucałaby kogokolwiek z Resovii. Bardzo szanuję Pana stanowisko w sprawie trenera Kowala. Moim pomysłem było to, żeby w trakcie sezonu nie dyskutować na forum o zwolnieniach czy transferach. Jesteśmy jednym zespołem: trenerzy, zawodnicy, działacze i kibice. Jesteśmy z sobą na dobre i na złe. Zaczynamy sezon w pewnym składzie i nie obrażamy się na siebie cokolwiek się wydarzy (sportowo i pozasportowo). Kibicowanie to emocje, więc czasem zdarzy się kibicowi jakiś emocjonalny komentarz, emocjonalny gest, ale tak naprawdę to wszyscy mamy na celu dobro Resovii i wszyscy (włącznie z przeciwnikami trenera Kowala) będą bardzo szczęśliwi jeśli ten skład, z tym trenerem odniesie sukces.
Mam do Pana ogromną prośbę: niech Pan użyje swoich wpływów, żeby dyrektorem sportowym w klubie został Krzysiek Ignaczak. Proszę Pana nie o zwolnienie kogokolwiek. Proszę Pana o zatrudnienie Krzyśka Ignaczaka jako dyrektora sportowego klubu.
Za moją prośbą nie stoi żadna prywata. Owszem, lubię Krzyśka (mimo jego wad; kto ich nie ma?
), ale w życiu nawet nie wypiłem z nim wspólnie kawy. Nie ukrywam, że prywatnie lubię też Andrzeja Kowala (choć bywa, że go krytykuję) i lubię Bartka Górskiego (jego krytykuję znacznie rzadziej, bo rzadziej mam za co). Jestem przekonany, że Igła wprowadziłby w ten układ osobowości pewien, moim zdaniem bardzo pozytywny, "ferment". Nie byłoby lekko? Przecież nie chodzi o to, żeby było lekko. Chodzi o to, żeby końcowy efekt był satysfakcjonujący.
Mam wrażenie, że tracimy wielką, siatkarską osobowość. Tracimy osobę, która o świecie siatkarskim wie wszystko. Tracimy osobę energiczną. Owszem, osoby takie popełniają pewne błędy, ale zawsze są w stanie tym błędom stokrotnie zadośćuczynić. O zasługach dla Resovii nawet nie ośmielę się przypominać. Tracimy osobę, która mogłaby dostarczyć klubowi dodatkowego "napędu".
Igła nie byłby cenzorem ani trenera, ani tym bardziej prezesa. Nie taka jest rola dyrektora sportowego. Igła miałby podstawowy obowiązek: inspirować do rozwoju sportowego. Jak? On to wie najlepiej.
Pewnie byłoby dziesiątki sporów, dyskusji, zwykłych rozmów. I o to chodzi! Dorośli ludzie potrafią z takich rozmów wyciągać bardzo konstruktywne wnioski.
Rolą trenera jest jak najlepsze przygotowanie drużyny, jej zestawienie, prowadzenie, czyli codzienna praca. Z tej pracy trener jest rozliczany. Bardzo szanuję to, że zachowuje Pan spokój w ocenie i darzy Pan zaufaniem człowieka, który Pana nie zawiódł. Mnie też nie zawiódł. Owszem, bywało (i bywa), że zezłościł, ale nie zawiódł. Szczerze pogratulowałem Andrzejowi srebrnego medalu w ubiegłym sezonie. Wiem, że w rzeczywistości bywa czasem trudniej niż wskazują na to pozory. Z szacunku do Pana decyzji prosiłem kibiców, żeby zaprzestali "antykowalowej wojny". Mam wrażenie, że wielu z nich wysłuchało mojej prośby.
Trener pracuje "tym sezonem", bo taka jest jego rola.
Dyrektor sportowy powinien "żyć kolejnymi sezonami", powinie wiedzieć, jak wygramy pięć następnych sezonów: zaplanować, korygować i realizować.
Byłoby burzliwie? Dobra burza oczyszcza atmosferę. A jeśli burze bywałyby złe,... To jeden z lepszych sprawdzianów dla ludzi. Bo prawdziwych przyjaciół i wartościowych ludzi poznaje się w trudnych chwilach.
Myślę, że byłoby to ważne dziś, a z drugiej strony, taka decyzja z pewnością nie byłaby pochopna. Dlaczego dziś? Bo wierzę, że Igła dałby klubowi pozytywnego kopa, a chyba takiego kopa potrzebujemy. Nie biadolenia, nie zwalniania kogokolwiek, ale pozytywnego, Ignaczakowego kopa.