Dobrze się czyta Wasze opinie, bo przeważnie to opinie merytoryczne, szukające przyczyn i starające się znaleźć jakieś rozwiązanie problemu, który w drużynie (czy może raczej w klubie, bo drużyna jest w zasadzie co rok nowa) jest obecny pewnie minimum ze 2 lata.
Większość obarcza tym trenera, trudno się z tym nie zgodzić, bo chyba w każdej dyscyplinie jak nie idzie to baty dostaje trener i jest zwalniany on, a nie połowa czy 3/4 drużyny
A u nas jest specyficznie: niby nie idzie i zawodnikom (bo korporacja, bo po kasę, bo im się nie chce, bo nie ma przygotowania, itd) i sztabowi (bo nie ma przygotowania, bo przeciwnik nierozpisany taktycznie, bo psychologia drużyny leży) i trenerowi (za dużo bo... do wpisywania, które były powtarzane na forum). I tak próbujemy z tego trochę zmieniać po kawałku: trochę składu (czasem dużo), trochę sztabu, trochę w trenerze (samego oczywiście nie, ale jakiś ruchy typu podanie się do dyspozycji zarządu, wsparcie ze strony klubu czy kibiców).
Tymczasem mnie wydaje się, że wszystko z tego nie sprawdza się jako system naczyń połączonych. Brak jest spojrzenia jako całość i na klub organizacyjnie i na drużynę sportowo. Nie chcę zwalniać Kowala, bo to nie moja rola, tym bardziej Pana Górskiego. Ale będąc właścicielem oceniłbym to tak, że przykład powinien jednak iść z góry i nie obrażając się na nikogo, dziękując za dokonaną pracę zmieniłbym 2 podstawowe osoby dla klubu, żeby dać po prostu szansę komuś, kto ma inne spojrzenie na to wszystko.
Może zagrać va banque i powierzyć to komuś młodemu, a może bardziej asekuracyjnie (i żeby nie narazić się na zarzuty) wziąć kogoś sprawdzonego. A może to i to? Może Antiga będzie jednak wolny?