Skład mamy taki, że nalezymy do grupy 6-8 zespołów, które się liczą w walce o najwyższe trofea. To trochę tak jak z reprezentacją Polski: może zdobyć złoto mistrzostw świata, ale równie prawdopodobne jest, że zakończy sezon na 8. miejscu. Czyli od euforii do tragedii.
Z trenerami jest podobnie - najpierw Antiga jest cudowny, a później jest beznadziejny. Z Heynenem też tak będzie, nie wiadomo tylko kiedy (za 2 lata czy za 4 lata).
Porównywanie składów to fajna sprawa. Zarówno przed MŚ'14, jak i przed MŚ'18 tych porównań było bez liku i Polska nie wypadała w nich rewelacyjnie. I co z tych porównań zostało dziś?
Jeśli ktoś nie przepadał za Antigą, to twierdził, że mistrzostwo świata to zasługa Blaina.
Dziewczyny z Developresu też były super i "aż chciało się im kibicować", a parę tygodni później już takie super nie były.
I tak się to kręci.
Uwielbiam pytanie o "cele na sezon, z których będzie się rozliczanym". Dlaczego? Bo z jednej strony kpi się z "korpo", a z drugiej strony dąży się do "korpo" poprzez "rozliczanie z zaplanowanych celów". A przecież sport nalezy do najbardziej ryzykownych dziedzin życia i w nim planować to se można, ale po co? Żeby mieć pretekst do wyrzucenia kogoś? Taki pretekst zawsze się znajdzie, o ile potencjalny wyrzucający zechce to zrobić. A jesli nie zechce, to nie wyrzuci i żadne "zaplanowane cele" w tym nie pomogą.
A że na Forum zapowiada się kolejny sezon "kwaśnych winogron"... No cóż, niektórzy bez tego żyć nie mogą i tylko po to tu istnieją.