Leonie, ja dyskutuję normalnie. No ale jeśli ktoś tezę, że "trener jest od trenowania" nazywa "pokrętną linią obrony", to jak mam to traktować? Nigdy nie mam "pokrętnej linii obrony". Linia obrony, stosowana przeze mnie, jest zawsze logiczna. Jeśli ktos stawia tezę, że "nieprofesjonalne" byłoby to, że trener ma trenować tych zawodników, których dyrektor sportowy zatrudnił, to jak mam to traktować? Kto rozpoczyna od "bluzgów"? Ja?
A jakie to niby logiczne argumenty przemawiał za "pokrętnością" mojej tezy? To, że trener zrezygnował z kopacza nożnego Krychowiaka, ale nadal trenuje pozostałych 30 kopaczy nożnych, których dyrektor sportowy (a nie trener) zatrudnił? To świadczy o pokrętności?
Używaj mniej przymiotników lub przynajmniej bardziej je waż, to i rozmowa będzie bardziej rzeczowa.
A "solidarność" pewnej grupy dyskutantów mam nieustannie w swojej pamięci. Mam ją od czasów chamskich, prostackich gwizdów na Wlazłego. Nie wymiękłem wtedy i nie wymięknę w żadnej dyskusji, w której mam przekonanie co do swoich racji. Nie muszę się podobać całemu światu. Byloby to nawet niewskazane.
----------------------
A teraz do rzeczy:
1. Nie twierdzę, że duża frekwencja na trybunach Podpromia to "głównie zasługa Bartka Górskiego". Duża frekwencja na trybunach to przymiot Podpromia od czasów, gdy Bartka Górskiego jeszcze nie było.
Ja od lat twierdzę, że główną przyczyną dużej frekwencji na trybunach jest SSPS "Resovia". Głoszę tę tezę z czystym sumieniem, bo głoszę ją od czasów, gdy nie było mnie jeszcze w SSPS-ie i nawet do głowy mi nie przychodziło, żeby do Stowarzyszenia przystępować. Doskonale pamiętam początki, ówczesną frekwencję. Patrzyłem na to, co robili ci ludzie i byłem zauroczony ich postawą, ich zachowaniem, zaangażowaniem i ogromną kulturą, z jaką kibicują. Przychodziłem na mecze bardziej ze względów na nich i klimat, którym potrafili zarażać niż ze względu na wyniki czy zawodników. Byłem pewny, że "Przy takich kibicach, to się musi udać. Wygramy albo przegramy, ale widowisko będzie wielkie". Później włączały się w to nowe grupki i grupy.
Owszem, zdarzały się jakieś słowne konflikciki "ultrasi ca pikniki", ale
1. nigdy nie były to konflikty znaczące,
2. tych prawdziwych "pikników" było na trybunach bardzo niewielu, bo bardzo wielu z nich szybciutko "przekształcało się" w "niezorganizowanych" ultrasów.
Mogę się tylko cieszyć, że to i nasze forum przyczyniło się do ogromnego wzrostu liczby ultrasów "niezrzeszonych". Żeby było jasne: nie przypisuję sobie w tym względzie żadnych zasług. Szczerze. Po prostu, ktoś (nie ja) stworzył internetowe miejsce, które w jakiś sposób zjednoczyło (pomogło zjednoczyć) kibiców niezrzeszonych.
Zasług Bartka Górskiego nie przeceniam. Chcę je jednak docenić. Może dlatego, że wiem, jakie ma nastawienie do kibiców.
Pewno, że można inaczej i lepiej, ale jednak widać dbałość o pełne trybuny.
Ot, np. takie 2 drobiazgi:
1. Wyśmiewane "zapełnianie szkołami" trybun na meczach LM,
2. Wyśmiewane "imprezy dla galerianek".
A przecież jest to przybliżanie siatkówki, fajnej atmosfery na trybunach młodym (najczęściej) ludziom, którym daje się szansę "zarażenia się bakcylem" siatkarskim (kibicowania).
Dlaczego Rysiek Ochódzki nie jest w stanie ściągnąć kilka tysięcy młodzieży szkolnej na siatkarski mecz z udziałem Resovii? Może na następny mecz KS "Tęcza" ca Bielsko, któreś z dzieciaków (młodzieży) przyjdzie z rodzicami albo z przyjaciółmi?
Nie znam się na sportowym marketingu, ale wolę 3.000 dzieciaków na trybunach niż puste trybuny. Jestem przekonany, że takie działania powinny przynieść (długofalowo) bardzo dobre efekty. Jakie są dobre efekty pustych miejsc? Nic nie przychodzi mi do głowy.
-------------------------------------------------
Jestem "dzieckiem koszykówki", więc nie trzeba mnie przekonywać do atrakcyjności tej gry. Długo wygrywała z siatkówką i byłby to stan trudny do zmiany, gdyby nie najpoważniejsza (moim zdaniem) reforma: punkt przyznawany jest za każdą akcję.
Ta rewolucja spowodowała, że mecz siatkarski stał się bardzo atrakcyjny i nie tylko nie musi przegrać rywalizacji z meczem koszykarskim, ale w Polsce powinien ją wygrać. Przekonują mnie o tym mecze reprezentacji. To, co w siatkówce jest powodem do alarmu, w koszykówce jest normą. Nie badałem frekwencji na meczach ligowych koszykówki, ale chyba siatkówka nie ma się czego wstydzić. A ponieważ jest w większym stopniu atrakcyjna dla kobiet, może tę rywalizację wygrać dość wyraźnie.
To właśnie zmiana w liczeniu punktów spowodowała, że do sytuacji z lat 70., 80., i 90. nie będzie już powrotu. To już jest zupełnie inna gra.
Nic w życiu nie jest dane raz na zawsze. Być może kiedyś posypie się i siatkarska Resovia. Możesz być spokojny, nie będę protestował przeciwko wyrzuceniu Resovii z +L, jesli tylko Podpromie zacznie być puste. Swój egoizm zaspokoję meczami Neobusa Niebylec albo Ropczyc. Tam też może być ciekawie.