Boguś, wierzę Ci. I to bez ironii. Jakoś nie przypuszczam, żeby rzeszowiacy przyszli na stadion, bo zakochali się w Elanie Toruń. Domyślam się ich motywacji.
"Na banerach wystawionych przez grupę ze Stalowej Woli można było dokładnie przeczytać jakich to nieprawości dopuścili się ci z Rzeszowa...", czyli oni są źli, a my albo jesteśmy dobrzy, albo w tym nie uczestniczymy.
Przyjmuję, że prawdziwa jest relacja Grześka:
Tak, to jest ciekawe doświadczenie, gdy kibice częściej wykrzykują nazwę klubu przeciwnika niż swojego
(dotyczy obu ekip)
Możecie moje spostrzeżenia potraktować jako ironię/kpinę/kolejną prowokację/cóś tam jeszcze, a nawet jako "nienawiść do piłki kopanej", nie zmieni to jednak realnych mechanizmów.
Jeden z nich jest następujący: "Im więcej zajmuję się przeciwnikiem, tym mniej zajmuję się sobą - swoimi".
Można myśleć: "Napuśćmy naszych na tych... piiiiiiiiii, to będą z nimi walczyć ze zdwojoną energią". W zyciu społecznym to (jak widać) działa, ale w sporcie działa to słabiutko. W sporcie, z samej istoty sportu, taki bodziec jest mało sensowny. Sport to rywalizacja, w której z założenia 2 zespoły są na siebie "napuszczone" i dodatkowo nie trzeba ich napuszczać. W sporcie sensowne jest zajęcie się jedynie swoimi.
Prowokacje były, są i będą. One nie są prawdziwym problemem. Problemem jest radzenie sobie z prowokacjami.
Stadion nie jest problemem.
Nawet konkurencja nie jest problemem, bo (jak widać) z tą konkurencją można wygrać - zwyczajnie, sportowo wygrać.
Pisze Pan Wiesław:
Patologią sportową jest to , że mając piłkarski zespół w centralnej lidze, jest się obojętnym wobec tego faktu, a łoży się przy pomocy władz miasta spore pieniądze w budowanie potęgi tych, który przegrali w sportowej walce rywalizację z Resovią! Lekkoatletki nie tylko z Wyspiańskiego ,ale innych klubów Podkarpacia, niech sobie nadal biegają, rzucają i skaczą! Najważniejsze jest utrzymanie sportowej patologii! [/b]
Pan Wiesław znalazł kolejnego wroga - władze Rzeszowa, na które warto napuścić.
Szanowny Panie Wiesławie.
O ile mnie pamięć nie myli, władze Rzeszowa 2 lata temu wprowadziły sportowe kryterium "zasad dofinansowania". Nie wygrała tej konkurencji Resovia. Nie podobały mi się zasady tej konkurencji i publicznie je krytykowałem, ale były one (ze sportowego punktu widzenia) czytelne. "Konkurs" nie przyniósł efektów (m.in. dlatego krytykowałem) - awansu nie było. Samo życie skorygowało zasady
"konkursu". Resovia wywalczyła awans. Miasto zareagowało finansowo w sposób odpowiedni. Nie wypowiadam się, czy "odpowiednio wysoki", ale nazywanie tego "patologią" jest nieodpowiedzialne.
Przyjrzałem się meczowi Resovia - (bodajże) Górnik Łęczna (2:2). Całkiem fajny mecz (biorąc pod uwagę ogólną badziew polskiej piłki kopanej). To nie stadion był kłopotem.
Patologią polskiej współczesności jest nieodpowiedzialne uzywanie słów.
Można zaklinać rzeczywistość, że "na Wyspiańskiego przyszłoby ze 300 osób więcej". Tyle, że tu nie chodzi o 300 osób. Tu chodzi o 10.000 osób.
Może i piłkarska Resovia nie jest ukochanym dzieckiem władz Rzeszowa, ale nie jest też dzieckiem niechcianym. Jestem przekonany, że gdy piłkarska Resovia będzie gromadzić po 10.000 kibiców na każdym meczu (a to jest możliwe), żadna władza miejska nie przejdzie obojętnie wokół takiego zjawiska. Tylko jak to zrobić?
Wyszukiwanie kolejnych wrogów jest jakąś metodą. Podobno nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg. Mam jednak wrażenie, że tej metody używano przez wiele lat i efekty były marne. Można wzmacniać "obrzydliwość" wroga ("patologia", "źli są ci ze Stalowej Woli"). Nie wróżę jednak temu sposobowi oszałamiającego sukcesu.
Za alibi dla nieodpowiedzialnych określeń i napuszczania na kolejnego "wroga" służą Panu Wiesławowi 2 argumenty:
1. centralna liga,
2. lekkoatleci.
ad 1. Nie szarżowałbym z tym argumentem. Z "centralności" III ligi niewiele wynika. I nie zmieni tego faktu ani nazywanie ligi "centralną", ani nazywanie jej "II ligą". Jest to sportowo słaba liga. A co będzie, jeśli tej "centralności" zabraknie za rok? Niemożliwe? Widzi Pan, Panie Wiesławie, jak niewielki jest krok od "patologii" do "normalności"? To może warto otrzeźwieć? Uprzedzam, że pisanie bez używania "patologii", z uzyciem mniej radykalnych określeń (np. "błąd") jest mniej czytliwe i chwytliwe niż pisanie o "patologii".
ad 2. Lekkoatleci (środowisko dla mnie szczególnie bliskie) byli przez lata rzekomym "największym złem" w Resovii. Przykro słuchało mi się pewnych inwektyw, napuszczania na to środowisko. Nie warto było. Zła metoda. Siły warto łączyć. Dzielenie sił to osłabianie się.
Trzeba pamiętać, że lekkoatletyka nie przyciągnie rzeszy kibiców, ale może być źródłem sukcesów na miarę europejską (o co w piłce będzie niezwykle trudno, acz w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych) i chocby dlatego jest Resovii potrzebna. Bo jednak słowo "Resovia" padało podczes tegorocznych ME. Nigdy o tym nie zapominajmy.
Budowa stadionów idzie w Polsce całkiem nieźle i nic z tego nie wynika, bo z kopaniem piłki mamy ogromne problemy. Stadion miejski jest wystarczający. Teraz trzeba na nim dobrze piłkę kopać. Nie wiem, jak wczoraj, ale z Łęczną jedyną wadą stadionu było to, że chyba trawa była za wysoka - podanie po murawie stawało się czymś niewykonalnym. Gdy kopanie piłki będzie szło dobrze, to można w Rzeszowie i Camp Nou wybudować. Ileż ja się naczytałem o młodych, walecznych, polskich kopaczach nożnych... A w "centralnej" lidze nie chodzi ani o "młodych", ani o "zdolnych", ani o "walecznych, ani o "polskich", ale o "dobrych" piłkarzy. Tych nie ma nawet w Legii. Trochę pokory i poczucia rzeczywistości nie zaszkodzi. Wyjeżdżanie ze "sportową patologią" na poziomie III ligi jest (delikatnie mówiąc) niezbyt... adekwatne do sytuacji.
-------------------------------
Tak se piszę, bo sezon jest ogórkowy. No i przecież Forum jest źródłem klakierstwa dla władz Rzeszowa.