Generalnie to wygląda trochę tak jak by w Warszawie zagrali za dobrze i poszedł jakiś ostrzejszy cykl.
Też podejrzewam, że trochę zawodnikom "przykręcono śrubę", choć niekoniecznie w związku z meczem w Warszawie.
Wiadomo, że nikt przegrywać nie lubi i ja też wychodząc z hali byłem trochę wkurzony, ale z drugiej strony poczułem trochę ulgę. Trudno cały sezon grać na wysokim poziomie i zwykle drużyna łapie w pewnym momencie "doła". W przypadku Resovii było to zwykle w listopadzie. W tym roku tego "doła" tak naprawdę jeszcze nie było i już zaczynałem się martwić, żeby nie przyszedł na play-off. Tak więc jeśli miał kiedyś przyjść, to teraz jest akurat dobrym terminem. Szkoda tylko ewentualnej porażki ze Skrą w niedzielę, bo akurat z nimi szczególnie nie lubię przegrywać. Miejmy nadzieję, że (jak mówił trener Kowal) forma przyjdzie na play-offy.