Wczorajszy mecz ani nie napawał optymizmem, ani nie dał impulsu do wielkiego pesymizmu.
Powodem do pesymizmu może być to, że przegraliśmy mecz. Powodem do optymizmu jest to, że trafiamy na Francuzów. Dlaczego? Jeśli mamy wygrać tę imprezę, to wolę grać z Francją dziś. A jeśli nie mamy jej wygrać, to kolejność porażek jest mi obojętna. Nie ma czegoś takiego jak "zły/dobry" układ gier. Jest tylko dobra i zła gra.
Warto sobie zdać sprawę z faktu, że (znając układ sił w siatkówce) reprezentacja, od której lepsi okazują się Włosi, Francuzi, Niemcy i Rosjanie (o Słoweńcach nie wspominając) nie będzie zasługiwać na jakiś specjalny żal. Raczej na zastanowienie "Co zrobiliśmy nie tak, jak trzeba?". Mam nadzieję, że nie będziemy musieli się nad tym zastanawiać.
Zagraliśmy bardzo słabo w bloku i bardzo słabo zagrywką. Potrafimy to lepiej i obyśmy potrafili lepiej zagrać dziś.
Trochę smuci porażka (trudno żeby cieszyła), ale i ewentualne zwycięstwo nie napawałoby mnie nadmiernym optymizmem.
Francja? Trzeba wyjść na mecz i ten mecz wygrać. Jakoś nie obawiam się Francuzów bardziej niż Rosjan czy Niemców. Myślę, że każda z czterech drużyn (nawet Rosjanie, którzy dość wyraźnie przegrali z Francuzami) ma jednakowe szanse.
Pewne jest to, że wygra ten, kto na to zasłuży, kto da z siebie więcej. Do dziś nie widziałem jakiegoś specjalnego zaangażowania w drużynie rosyjskiej i polskiej. To tylko wrażenie. Być może się mylę.
Zaangażowanie jest w głowie, a tę jest najłatwiej uporządkować. Wystarczy chcieć. Bardzo chcieć.
Jak słyszę o "zmęczeniu", "oszczędzaniu sił", to mi się wątroba przewraca. Prawda jest taka, że I skład Niemców grał gorzej, a II skład Niemców grał lepiej. To po co niemiecki trener miał trzymać na parkiecie I skład? Czy powodem gorszej gry Grozera i Kampy było zmęczenie? Nie mam pojęcia i nie chce mi się tego dociekać, bo nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Ma znaczenie to, ze ich zastępcy grali dobrze.
A u nas... My potrzebujemy, żeby Bieniek wykonał jednak parę bloków, Żaliński zaserwował w parkiet (a nie w siatkę czy metr za linię), Drzyzga biegł do wysoko wybronionej piłki, a Buszek, gdy nie widzi biegnącego Drzyzgi, wystawił tę piłkę na prawe skrzydło oraz żeby walną w drugi metr nad Steuerwaldem, a nie ostrzeliwał ścian hali. Bo o zwycięstwie zadecydują takie właśnie szczegóły. Mamy jakąś dziwną mentalność: wchodzi na parkiet zawodowy siatkarz Wojtek Żaliński, a my cieszymy się, że się nie skompromitował, zamiast smucić się, że nie był w stanie utrzymać zagrywki na poziomie pięciu serwisów ponad 110 km/h w parkiet.
To, co wczoraj zrobiliśmy źle, dziś musimy zrobić dobrze i pokonać Francuzów. Na tym polega sport.
Jak mi ktoś będzie opowiadał bajki, że "Resovia nie ma prawa wygrać z Zenitem i wygrać całej LM", to będzie to dla mnie pożałowania godna opinia. Jak mi ktoś będzie opowiadał, że "źle, że trafiliśmy na Francję", to potraktuję taką opinię analogicznie.
Bo my nie mamy się zastanawiać nad tym, czy wygramy z Francją. Mamy wiedzieć, jak wygrać z Francją.