Wojciech Drzyzga dziś trafnie powiedział podczas audycji że wystarczy ustawa o tym że spółki państwowe nie mogą sponsorować klubów itp. i od razu odpada nam JSW, ZAKSA, PGE Skra. Wystarczy niewielka zmiana i "siatkówka wraca do świetlic". Same Asseco nie zbuduje poziomu i wartości ligi.
Najpierw chciałbym obalić mit, że "silna liga to silna reprezentacja, a silna reprezentacja jest siłą napędową ligi". Ta zależność nie jest tak mocna, jak to się głosi. Brazylia, USA, Rosja, Serbia, a także Kuba (jeśli opanuje pewien problem) będą miały w miarę silne reprezentacje, bo szkolą. Miewają ligi silne (Rosja), czasem silne, czasem słabsze (Brazylia), słabe (Serbia) lub żadne (USA i Kuba).
Liga jest dobrem samym w sobie i nie powinna pełnić roli służebnej wobec reprezentacji. Tu konieczne jest współistnienie i współzrozumienie. To właśnie służebność ligi wobec reprezentacji powoduje, że sport staje się "świetlicowy".
Straciliśmy już zbyt wiele lat, w których spółki Skarbu Państwa (i prywatni sponsorzy też) wykładały pieniądze na siatkówkę, a kluby nie robiły nic (poza wydawaniem tych pieniędzy) i zupełnie nie myślały o tym, co będzie, gdy to eldorado się skończy. Bawiły się natomiast w "licencje przy wódeczce". "Śrubowanie kryteriów? A gdzieżby! Jeszcze by się KS Tęcza ukrzywdziło".
Nawet w tych najbardziej "tłustych latach" Polskę stać było na 4 - 6 prawdziwie mocnych klubów siatkarskich, bo takie były i są nasze możliwości w szkoleniu "pracowników" do tych klubów. Więcej dobrych pracowników nie ma i nie będzie. Inna sprawa, że więcej mogło być i mogłoby być. Odrębny temat.
Nie mamy: przyjmujących, rozgrywających i atakujących. Najłatwiej o środkowych i libero, bo to (z całym szacunkiem dla dobrych siatkarzy na tych pozycjach) najmniej wymagające pozycje.
Gdyby chcieć wymienić "listę marzeń" kibiców Resovii w zakresie siatkarzy-Polaków, to:
1. nie byłaby to żadna "lista marzeń", a co najwyżej "lista limitowych konieczności",
2. na tej liście trudno byłoby zamieścić po 2 rozgrywających i atakujących oraz 4 przyjmujących.
To takie właśnie mamy "możliwości" jako kraj.
Nie byłaby spełnieniem moich marzeń liga, w której Resovia będzie hegemonem, jak kiedyś Skra, tylko z tego powodu, że spółki Skarbu Państwa wycofały się z siatkówki. Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach (hegemonii) Skra ledwo dobijała się o awans z grupy LM. Co nam po takiej lidze i takiej dominacji?
To ostatni dzwonek, żeby ratować ligę. Nie uratują jej ludzie tacy jak pan Czayka (olewający kryterium zainteresowania publiczności) czy ludzie żyjący mentalnie w Polsce lat 80. czy nawet 90. XX wieku.
Pora, żeby najważniejszym kryterium uczestnictwa w lidze było minimum 1.500 widzów na każdym(!) meczu. Nie chodzi o to, żeby średnia na mecz wynosiła 1.500 widzów, ale żeby z ligi wyrzucono kluby, które choćby na jednym meczu miały mniej niż 1.500 widzów. Klub, który dobrze sią spoci, żeby na jego mecz z KS Tęcza przyszło 1.500 widzów, szybciutko zagłosuje przeciwko utrzymywaniu KS Tęcza w +L. Bo jeśli nie, to następnym razem wyleci i KS Tęcza, i ten klub. A wylatywanie z ligi (nie "spadek", a właśnie "wylatywanie") jest warunkiem koniecznym (nie jedynym, ale koniecznym) dla tworzenia ligi z prawdziwie silnymi klubami.
Bo na gruncie sponsoringu będziemy przegrywać nie tylko z Rosją i Włochami, ale nawet z Turcją i Niemcami. Nie mówiąc już o Chińczykach i Japończykach.