Pomijam słuszność twierdzenia, czy nam wygrane teraz mecze ligowe pomogą czy nie - to się okaże na koniec sezonu zasadniczego. Ja jednak dostrzegam różnicę między graniem w ćwierćfinale dwumeczu z Gdańskiem ( z ewentualnym złotym setem w Rzeszowie) a np z Zawierciem ( z ewentualnym złotym setem w Zawierciu).
Ale nie o tym...
Nie trzeba mnie też przekonywać, czy ważniejsze jest wygranie dwumeczu z Lundenburgiem i zdobycie Pucharu CEV, czy wygranie meczów z Katowicami i Radomiem, ale...
Czy taka drużyna jak Resovia, z takim budżetem i składem naprawdę musi wybierać, które mecze zagrać na poważnie, a które nie? Czy naprawdę dobrze, że Resovia odpadła na samym początku PP, bo mogła się skupić na Pucharze CEV (takie głosy się tu pojawiały)? Czy teraz też możemy "se odpuścić" mecze z Katowicami i Radomiem, bo i tak teraz liczy się tylko Puchar CEV?
A nie dałoby się tak zrobić, że Resovia będzie traktowała poważnie KAŻDY mecz, a nie tylko te, które aktualnie są ważniejsze? Rozumiem, że nie da się rozegrać całego sezonu na 100%, rozumiem, że można dać odpocząć podstawowym zawodnikom przed zbliżającym się ważniejszym meczem, ale kompletnie nie rozumiem, dlaczego Resovia może sobie wybierać, który mecz traktuje poważnie, a który niepoważnie. Niech gra "trzeci garnitur", jeśli pierwszy i drugi potrzebuje odpoczynku. Ale na 100%.
Później narzekamy, że ten, czy ów szwęda się po boisku, olewa mecz, albo gra jak za karę. Może on też wybrał sobie, że akurat ten mecz sobie oleje, a za trzy dni zagra na poważnie. Skoro kibice się na to zgadzają...