Nie będę pisał o trenerze, bo Abdul mnie upominał, napiszę więc o zawodnikach. Przegraliśmy mecz przez ich indywidualne błędy , lub przez zaniechania z ich strony. Pierwsze z brzegu, po co Jarosz stoi na końcowej linii, skoro gdy piłka leci w jego stronę i spada mu 0,5 m przed nogami to temu atakującemu nie chce się nawet podejść te 0,5 m aby taką piłkę przyjąć, nie ma w kontrakcie zapisane ?, to trzeba zmienić, że atakujący też czasem powinien przyjąć zagrywkę. Wpadały nam takie farfocle, a my reagowaliśmy nerwowo. Dziwny paraliż łapał niemalże wszystkich zawodników, gdy trzeba było podjąć samodzielnie decyzję co do formy ataku, za dużo było kiwania, za mało ryzyka, uderzyć pod górę po dłoniach blokujących. Na zagrywce nie wyglądało to lepiej, Śliwka zagrywał już lepiej, ten młody francuski środkowy aż drżał aby nie zepsuć, stąd balonik na drugą stronę. W zagrywce Jarosz i Rossard wyglądali dobrze, swoje dołożył Kędzierski i wchodzący Perła, Dryja gdy zagrywał agresywnie to sprawiał problemy, a gdy zagrywał pseudoflota, to dawał Olsztynianom się nakręcać, to nie jest zagrywka flot, tylko oddanie piłki na druga stronę. Zarzucano trenerowi, że nakazuje zagrywać flotem, co jest nieprawdą, lecz jednak nakaz taki skierowany do Dryji dał efekt, bo zagrał flota w strefę wskazaną przez trenera, następną już zagrał w Żurka i Olsztyn skończył akcję pewnym atakiem. Kędzierski końcówkę zagrał jak Tichy, tzn na skrzydło i niech atakujący coś wymyśli, tak fajnie prowadził grę i nagle .................. . Przegraliśmy końcówki setów, skąd taka nerwowość w naszych szeregach ? Uważam, że sezon nieudany, szóste miejsce dla mnie to porażka, ktoś inny powie, że to sukces z tym składem, ja nie zgadzam się, bo mogliśmy wygrać tą rywalizację. Gdyby niektórzy zawodnicy podeszli do meczów w Rzeszowie jak należy i wykazali trochę więcej zaangażowania i dali coś od siebie , bylibyśmy w czwórce i przygotowywalibyśmy się do meczów z Zaksą.