Jaki mamy skład było wiadomo zanim zaczęto sprzedawać karnety. Czego się spodziewaliście? Że trener Serniotti zrobi z tego składu jakąś petardę? Przecież to był typowy "optymizm kibica".
Rozumiem podkreślany "optymizm kibica". Sam się nim kieruję i będę kierował. Ale nie rozumiem tego, żeby przynajmniej od czasu do czasu nie zdać sobie sprawy z realiów.
Powtórzę: i dla Serniottiego awans do "6" w +L byłby sukcesem, i dla Kowala będzie to sukces. Przejście Biełgorodu byłoby nie tylko sukcesem, ale wręcz sensacją.
Trochę realizmu w forumowych ocenach.
-------------------------------------
Jestem zniesmaczony dzisiejszym meczem o tyle, że nie mieliśmy żadnego pomysłu na grę. Ot, przyjechaliśmy, weszliśmy na parkiet, poodbijaliśmy piłkę i tyle. Wykonanie? Jak zwykle.
Są mecze, w których wykonanie powinno być niezwykłe. Ten do takich należał. Nie damy rady pokonać Biełgorodu, gdy zagramy "jak zwykle", bo jesteśmy na to za słabi.
Różnica wzrostu wynosi pewnie z 10 cm na naszą niekorzyść. Jaki mamy pomysł, żeby to zniwelować, gdy nasi rozgrywający...
Przy przyjęciu 42%/20% Rosjanie robią na nas 12 punktów blokiem. Dużo.
Przy rosyjskim przyjęciu 23%/9% nie mamy ani jednego bloku punktowego.
Naszego potrójnego bloku doczekałem się dopiero w III secie (może coś przeoczyłem), a i tak Kuba Jarosz źle ten blok ustawił. Jakoś nie nadążyliśmy zorientować się, gdzie pójdzie piłka. A gdzie mogła iść? No i ten trzeci ani w bloku, ani w obronie. Jakoś nie zauważyłem, żeby cokolwiek obronił. Może byłem nieuważny.
Czy wyciągnęliśmy jakieś wnioski po porażce w Gdańsku? Tam też przeciwnik był wyższy o 10 cm (przyjmujący i atakujący). Przy przyjęciu Gdańska 37%/22% nie postawiliśmy zbyt wiele potrójnych bloków. Takie gapcie jesteśmy. Jakoś nie zdążamy.
Czy ktoś pomyślał, żeby przynajmniej w I secie kłaść Rosjan na parkiecie? "A po co? Przebijemy się!" To dostaliśmy 4 punktowe czapy i skończyła się parada. A Biełgorod nie miał się czym zmęczyć.
-------------------------------
Przed nami rewanż.
Kto zechce, ten przyjdzie.
-----------------------------
A teraz trochę wspominków.
W ubiegłym sezonie na 30 meczów rundy zasadniczej przegraliśmy 5 (w Lubinie, w Jastrzębiu, z Katowicami, w Gdańsku i z Jastrzębiem). Resztę wygraliśmy. Zakończyliśmy RZ na 2. miejscu, wygrywając dwukrotnie z Zaksą i dwukrotnie ze Skrą. Z LM odpadliśmy po dość zaciętym dwumeczu. Nie przeszkadzało narzekaczom to, że kontuzjowany Schmitt nie wrócił na mecze o medale. Podobno "nie mieliśmy stylu". Narzekania i odżegnywania się od Resovii było od groma.
Wspominków ciąg dalszy. Sezon 10/11. W PCEV (z Grozerem w składzie) przegrywamy półfinał z Sisleyem Treviso. Na wyjeździe przegrywamy 1:3. U siebie (bilety nie były za darmo) prowadzimy 2:1, ale przegrywamy IV seta. Przed półfinałem +L wypada nam Grozer i przegrywamy z Zaksą (w Kędzierzynie coś pograł, ale słabo). Grozer wraca na mecz o brąz i wygrywamy.
Co klub wtedy zrobił, żeby przyciągnąć ludzi do siebie? Wymienił dwóch rozgrywających, dwóch przyjmujących, atakującego i środkowego. Zostawił światowej klasy atakującego i przyjmującego. Wymienił też trenera Travicę na trenera Kowala.
Co klub zrobi w przyszłym sezonie, żeby przyciągnąć ludzi do siebie? Z pewnością nie zostawi w składzie światowej klasy atakującego i światowej klasy przyjmującego. Jak myślicie, dlaczego? Nie, nie dlatego, że nie chce ich zostawić.
To zamiast się dąsać, może pora oprzytomnieć? Ostrzegałem, że lepiej to już było. Nie mam bladego pojęcia, kiedy dorobimy się w składzie światowej klasy atakującego i światowej klasy przyjmującego i nie ma się co obrażać na tę przykrą rzeczywistość. Leona w Resovii nikt nie planuje. Też tego żałuję, ale mogę z tym żyć.
Wspominków ciąg dalszy.
Sezon 12/13. W rundzie zasadniczej na 18 meczów przegrywamy 6, czyli 1/3. Tę statystykę poprawiamy sobie w ostatnich 5 kolejkach, w których przegrywamy tylko raz. Później zdobywamy mistrzostwo Polski.
Dziś mamy rozegranych 25 meczów. Przegraliśmy 10. Jeśli w ostatnich 5 kolejkach wygramy 5 meczów (Bydgoszcz, Warszawa, Katowice, Będzin, Szczecin), to też przegramy tylko/aż 1/3 meczów. Niemożliwe, żebyśmy wygrali te 5 meczów? A jeśli tak się stanie? Załóżmy, że 3 z tych meczów wygrywamy po 3:2. Nie ma awansu do "6". A jeśli wygramy wszystko za 3 punkty, awans jest.
Czym klub przyciągnie kibiców na finał PCEV? Pewnie niczym, bo finału nie będzie. A jeśli będzie? Kibiców sukcesu z pewnością nie zabraknie. I zapłacą. Podpromie będzie pełne.
Ale spokojnie, spokojnie - Biełgorodu nie wyeliminujemy. Jesteśmy na to za słabi. Finału nie będzie, więc nie ma co śpieszyć się z rezerwacją miejsc.
Delikatnie mówiąc, żałosne są te nieustanne deklaracje o nieprzychodzeniu na Resovię. To, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą wiadomo od wieków. Tych, którzy nie przyjdą przyciągnie później tylko jedno - sukces. Bo przy sukcesach na kibiców sukcesu zawsze można liczyć.