I co te kluby ugrały w Europie?
Czy Wy sobie zdajecie sprawę z tego, że grzebiecie całą polską siatkówkę klubową? Że to tylko kwestia czasu?
Bardzo ciekawy wątek. Tylko zły adresat. Z uwagą śledziłem ostatnie KMŚ i kierunek w którym rozwinęły się czołowe kluby świata. I taka smutna refleksja, iż o jakości decydują głównie obcokrajowcy. A zawodnicy rodzimi to tylko dodatek. Choć w Trento Simone Gianneli jest bardzo ważny. I na tym tle do boju ruszyły polskie kluby. I wydaje mi się, iż to nie obcokrajowcy najsłabiej u nas wypadli. Zawiedli zawodnicy krajowi (w każdym razie nie stanowili takiej wartości dodanej, jak można by było oczekiwać).
Jesteśmy Mistrzami Świata! powtarzamy jak mantrę, ale z tej 7 graczy dwóch jest za granicą a pozostałej 5 nie starczy na wszystkich chętnych. Możemy teraz pisać o limitach czy źle zbudowanym składzie. Ale brutalna prawda jest taka, iż rynek krajowych graczy to obraz nędzy i rozpaczy. I dlatego Mika może przebierać w klubach i stawiać wysokie warunki finansowe. Jeżeli zakontaktujemy jakiegoś gracza, to najprawdopodobniej młody do przyuczenia. Ale aby stanowił on trzon zespołu to musi upłynąć lata. Kozub to ciekawy gracz, ale nie wiem czy trenerowi i kibicom starczy cierpliwości do tego, aby poczekać aż się w pełni rozwinie.
Wiec właściwy adresat to władze ligi. Poluzować limity to polskie kluby zaczną o coś grać w Europie. Bez tego z sentymentem będziemy wspominać występy Resovii czy Skry w Final Four.
A co do Rossarda to jak nie zabierzemy się wcześniej za temat przedłużenia z nim kontraktu to później może być za późno. Mamy go u siebie to negocjować łatwiej.