Widok wychodzącego z bloku Serniottiego przybił mnie trochę, to był przykry widok, po prostu żal mi się zrobiło tego człowieka. Rozstanie z nim było dla mnie niezrozumiałe, bo jak już pisałem nie rozwiązuje się umowy z trenerem w trakcie sezonu, nawet po pięciu porażkach, zły sygnał poszedł w świat. Teraz trochę o podwójnych standardach, ale w wypowiedziach forumowiczów. Biberion nie lubi podwójnych standardów, tak jak i ja, więc parę cytatów :" Kiedyś odnosiłem się bardzo sceptycznie do Kowala....., przede wszystkim przy zespole który nie osiąga swoich celów potrzebny jest nowy świeży trener, facet który spojrzy z innej perspektywy. Kowal zna zawodników od strony kuchni Ljubo i jedyne co może zrobić to robić część rzeczy na odwrót, należy sobie zadać pytanie czy wie które... . Resovia to bardzo duże buty dla takiego trenera, może nawet za duże". Było też trochę ironii : "... spokojnie forma przyjdzie na playoffy !!!, dajmy trenerowi czas i zaufanie, uczył się od Ljubo i w ogóle. Kowal się podszkolił (uczył się u najlepszych) i nawet Ljubo w swoich wyczynach przebije... następnym razem wystawimy Dobrowolskiego na atak". Jeszcze jeden cytat, aby nie przeciągać :"... wielu moich znajomych przeznacza swoje ciężko zarobione pieniądze aby oglądać dobrą siatkówkę" i znowu ironia ".. jestem się w stanie założyć że pod wodzą naszego Maga Wlazły nauczyłby się floata. Są to cytaty z grudnia 2011 roku i są to cytaty........ Biberiona. Nie zauważyłem, aby pisał podobnie po porażkach Serniottiego, to się nazywa podwójne standardy. Aby nie posądzono mnie, że bronię tu kogoś, to na wstępie napisałem co myślę o decyzji zarządu.
Napisano, że Kowal nie ma honoru i ........ , ja bym tego tak nie nazwał. Poproszono go o pomoc, on nie odmówił narażając się na ogromną falę krytyki i hejtu, ale do odważnych świat należy. Nie sądzę aby w tej sytuacji znalazł się jakiś trener, który poprowadziłby drużynę Asseco Resovii. Ja będę kibicował Andrzejowi i drużynie prowadzonej przez niego, aby udźwignęła presję, która teraz będzie jeszcze większa.