Były lata świetności polskiej piłki kopanej. Byliśmy światową potęgą. Dziś brzmi to jak baśń, ale naprawdę tak było. Trenerami reprezentacji byli Górski, Gmoch, Kulesza, Piechniczek, a my wciąż byliśmy w światowej czołówce. Za Piechniczka był medal mś, a później z tym samym Piechniczkiem było już gorzej. Po kilku latach Piechniczek znów wrócił i było źle.
Żeby nie wiem co, główną rolę w grze zawsze będą pełnić zawodnicy.
Do hasła "Wygrywamy wszyscy i przegrywamy wszyscy" obok zawodników i sztabu szkoleniowego brakuje mi jeszcze kibiców. Żebyśmy byli "wszyscy", trzeba zaakceptować to, że decyzje kadrowe podejmuje ktoś inny niż kibice.
Niedawno Slawko zarzucił mi, że "jeździłem po Travicy" (czy jakoś tak). Nie chciało mi się dyskutować z określeniem "jeździłem po", choć to określenie ma z prawdą niewiele wspólnego. Przyjmijmy, że "jeździłem po Travicy". Tylko, że nawet wtedy ani nie wyrzucałem Travicy z Resovii, ani nie obrażałem się na Resovię z powodu kontynuowania współpracy z Ljubo. Krytykowałem Ljubo, czasem bardzo mocno, ale on był w tym samym "zespole" co ja i miał pełne prawo w nim być. Się wściekałem za zwolnienie Woickiego i Hernandeza, się wściekałem wcześniej za to, że mając cały (z wyjątkiem Ignaczaka) skład z ubiegłego sezonu i 4 miesiące na przygotowania nie przygotował zespołu do meczu ze Żłobinem. Ale nie wyrzucałem Travicy z Resovii. Kpiłem z hipokryzji naszych decydentów, którzy dla Travicy robili wszystko, czego ten sobie zażyczył, a polski trener Jan Such musiał... Słuchaliście Janka, to wiecie. Widziałem Ljubo bardziej w roli dyrektora sportowego niż trenera, ale...
Po prostu, nie zajmujmy się wyrzucaniem ludzi z Resovii. Tak będzie lepiej. Dla nas też.