Ja pozwolę sobie zauważyć, że dyskusję toczymy wokół tego, że dorośli faceci bawią się piłką.
Przy cały zainteresowaniu, zaangażowaniu, emocjach, pieniądzach,..., nie warto się dać zwariować retoryce o "piekle", "prowokacjach", "wojnach" itp. dyrdymałach. Nie warto robić z siebie... Nie polecam ani wojen, ani piekła, ani prowokacji.
Można sobie pośpiewać, że "Ona najpiękniejszym snem", ale naprawdę miewałem sny piękniejsze niż ten, o którym śpiewamy. Myślę, że ten, który nie miewał piękniejszych snów, ma dość nieciekawe życie. Może się mylę, ale tak myślę.
--------------------------------
Lata temu prezentowałem link do jutuba: "Wymarsz kibiców na mecz derbowy". Nieważne o jakie derby chodzi. Zbierają się kibice, formują kolumnę i ktoś rzuca hasło "Zaczynamy". I zaczynają: "J...ć! J...ć! J...ć Ble Ble Ble".
To jeszcze pół biedy, choć odrobinę dziwne, że zaczyna się od "j...nia" przeciwnika, a nie od wychwalania swojej drużyny.
Jeszcze dziwniejsze jest to, co wydarzyło się na tym filmiku później. Kibic przechodzący koło kamerzysty krzyczy do tegoż kamerzysty "Schowaj tę kamerę, ty ch...".
I to się kłóci z moją logiką kibicowania. Bo ja bardzo bym pragnął, żeby cały świat oglądał jak kibicują ludzie na Podpromiu. Chciałbym się kibicowaniem (także swoim) chwalić zawsze, wszędzie i przed całym światem. Raczej krzyknąłbym do kamerzysty "Wyciągnij kamerę!" niż "Schowaj kamerę", bo myślę, że klub, któremu kibicuję, potrzebuje pozytywnego rozgłosu.
----------------------------------
Jakoś nie zamierzam się zachowywać jak pacan tylko z tego powodu, że zawodnik drużyny przeciwnej zachowuje się jak pacan. Przepraszam, ale pacan nie będzie tworzył kryterium moich zachowań. Stworzę je sobie sam. I staram się je tworzyć w ten sposób, żeby nie wstydzić się ich, gdy ktoś mi o nich przypomni albo gdy mi je pokaże na drugi dzień albo po paru latach. Ja konwencji pacana staram się nie przyjmować. Swojego tańca radości nie będę się wstydził, choć kiepski ze mnie tancerz. Najwyżej sam się z siebie uśmieję. Swojego zachowania a'la człekokształtny będę się wstydził.
----------------------------------
Żeby nie było, żem święty:
Podczas dekoracji w Berlinie Spirydonow zwrócił się do naszego sektora z wyciągniętym (wydawało mi się) środkowym palcem u dłoni. W odruchu złości zareagowałem podobnie. Szybko się zorientowałem, że on wskazuje palcem na swój złoty medal i wcale już nie byłem pewny, czy był to środkowy palec. Poczułem się winny. Nie, nie dlatego, że "ktoś mógł mnie nagrać lub sfotografować". Poczułem się winny, że zachowałem się jak prostak. Przez ułamek sekundy pozwoliłem, żeby kierowała mną złość. I był to bardzo niedobry kierunek.
Niecały rok później graliśmy towarzysko na Podpromiu z Zenitem. Po meczu Spirydonow odmawiał kibicom autografów i wspólnych zdjęć.
Pewnemu, nieznanemu mi chłopcu bardzo zależało na zdjęciu ze Spirydonowem. Przepchałem się z chłopczykiem do ich autobusu i poprosiłem Spirydonowa: "Ten młody chłopak bardzo chce zrobić sobie z Panem zdjęcie". Wyszedł, stanął do zdjęcia, dał autograf, przybił "piątkę".