Z jednej strony nie dziwi mnie powszechne "narzekactwo" i nieciekawe opinie o zmianach i perspektywach w drużynie, z drugiej strony dziwi mnie jednak trochę cisza z klubowych kuluarów. Zapowiadane przez Igłę zmiany, nastawione na tworzenie ekipy "na lata", różnie są interpretowane i różnie oceniane. Do tej pory jedno było pewne, że kasy nie zabraknie na podniesienie poziomu, choć nie będzie szaleństwa kominowego. Mogę rozumieć niechęć do publicznego dzielenia się postępem swoich działań w obecnej chwili, ale każdy wyciąga z tego wnioski wg własnego uznania. Myślę, że nie najszczęśliwsze było puszczenie bąka o Gruszce. Z pewnością nie pomogło to w odbudowie zaufania do atmosfery w klubie. Do tego dołożył swoją cegiełkę kapitan drużyny, który zamiast w szatni, to parokrotnie w mediach próbował rozwiązać problem chęci czy niechęci do grania. Nie pomaga to zapewne w rozmowach z perspektywicznymi graczami, mającymi oferty z innych klubów, tym bardziej że sam myśli pozostać w drużynie. Teoretycznie nie gramy o wiele w kolejnym sezonie, ale praktycznie to gramy o przyszłość na kolejne lata, bo ostatnie sezony wyraźnie obniżyły jakość marki. I z pewnością zawodnikom grającym na "doczekanie" do swojej emerytury może być trudno zawalczyć z zębami w parkiecie o najwyższe możliwe cele. Szkoda, że sami o sobie wystawiają nieciekawą opinię. W tym kontekście akurat przyjście Zibiego uważam za pozytywne, bo to zawsze był twardy walczak i może pociągnąć trudne momenty. Może się nie zmienił. Była mowa o motywacyjnych elementach w kontraktach - to też może utrudnić rozmowy, bo perspektywiczni zawodnicy chętniej skorzystają z pewnego zapisu wynagrodzenia w kontrakcie.
Pamiętam dużo gorsze i trudniejsze momenty w klubie - choć wtedy brakowało kasy, ale nie brakowało walki. Dzisiaj zarząd stoi w rozkroku po rozsypce wizji poprzedników. Coś mądrego na lata będzie bardzo trudno z tego zrobić, ale uważam, że akurat połączenie Igły z Gruchą może za 2-3 lata dać podobny efekt, jak na początku ponownego startu w najwyższej lidze. Można się z nimi nie zgadzać, ale trudno bezwzględnie krytykować.