Lotman i Grzyb - jedyni zawodnicy, do których nie mam pretensji o dzisiejszy mecz.
Przegraliśmy frajersko, tylko i wyłącznie przez błędy własne.
Nowakowski - bezmyślność, nieodpowiedzialność w zagrywce. Z takim czymś, jak zagrywka Piotrka w dzisiejszym meczu, nie można wychodzić na parkiet. Nie ten poziom. Piotrek musi się zastanowić, co z tym badziewiem zrobić.
Igła - sam wie, że nie można sobie pozwolić w końcówce seta na przyjęcie w buraki i na drugą stronę siatki. Gdzie powinno się łapać atak Kurka w kontrze z lewego skrzydła? Jak Serek narysuje miejsca, a właściwie miejsce, w które wpadała piłka... Można to było zrobić przed meczem. Można było zaobserwować w trakcie meczu.
Georg - może zacznie nareszcie uderzać ponad blokiem w tę część parkietu, w którą atakują Łasko, Rouzier czy Wlazły. Nie ma sensu podpowiadać, w którą, bo Georg powinien sam obejrzeć dzisiejsze mecze i znaleźć to miejsce. Trudne? Oni potrafią.
Alek - gdy w końcówce seta zagrał balonika, nie wiedziałem czy mieć pretensje do niego, czy do Kowala. Alek, chłopie, w końcówce seta potrzebujemy twojej mocnej, celnej zagrywki. Daj sobie spokój z flocikiem, bo to ci wpadło ze 3 razy w I sezonie twojej gry w +L. Teraz już nie będzie wpadać. Wszyscy widzą, że podbiegasz do flocika i wiedzą, że nie zagrasz go agresywnie. Ot, taki bambolik.
A jak zostawiasz piłkę Tichackowi, to uciekaj od niej, bo się głowami zderzycie. Jak zostajesz, krzyknij i wystawiaj.
Lukas - jak zwykle, jeden niecelny atak Nowakowskiego spowodował, że Piotrka w ataku nie było. To był gwóźdź do trumny. Poza tym, staraj się chłopie sięgnąć przechodzącą piłkę. Za wcześnie odpuszczasz. Zamarkuj choćby i schowaj rękę. Daj szansę przeciwnikowi na popełnienie błędu. Dziś dawałeś Skrze komfort rozegrania kilku łatwych piłek.
Andrzej - wystawienie Bojicia na zagrywkę w IV secie rozwaliło chyba wszystkich. Gdybyś ten wariant zastosował wcześniej: w I, II i III secie, miałoby to sens. Liczyłeś na cud? Od cudów to był taki Gość, który chodził po wodzie. Bojić nie umie chodzić po wodzie.
Przegraliśmy przez błędy własne. Przegraliśmy przez kunktatorstwo w końcówkach setów. Wtedy, gdy potrzebujemy najlepszej zagrywki, najlepszego przyjęcia, najlepszego bloku, gramy te elementy najgorzej.
Kwintesencją dzisiejszego meczu była ostatnia piłka: fura starań, zaangażowania i... dotykamy siateczki.
A teraz coś pocieszającego: w dzisiejszym meczu Resovia-Skra widziałem mistrza Polski'2012. I nie była to drużyna Skry.
Śmieszne? To się pośmiejcie.
Jest jeden warunek: pamiętać, że kunktatorstwo nie popłaca.
Jeden kunktator już nam przez kilka sezonów wszystko poprzegrywał. Może i było to przemyślane, fachowe i trendy, ale cholernie nieskuteczne i dołujące.
Nasza postawa... podobała mi się. Byliśmy mniej zes.....tresowani niż się spodziewałem (nie udzielałem się nadmiernie na temat naszych szans w PP), ale jeszcze zes.....tresowani. Czas najwyższy pokazać, że mamy balls. Szansa już niedługo. Najbliższy mecz zdecyduje o tym, kto będzie liderem. A jeśli okaże się, że nie mamy balls, to... potrzebny będzie facet do przyprawiania balls.
Żarty się skończyły. Trzeba wygrywać. Wszystko!