Pablo, fakt, nie pożegnaliśmy się ale zdaje się wszyscy byliśmy od soboty w kiepskiej kondycji.
Nie tak to miało wyglądać, tak jak napisałeś wcześniej, Zielona Góra miała być wieczorem nasza.
Liczyłem, że na rynku zielonogórskim rozlegnie się gromkie Mistrz, mistrz ....
Z kolegą vice w czasie podróży przećwiczyliśmy naszą ulubioną piosenkę W Staromieściu kościół na góreczce stoi, jutro puchar Polski, jutro puchar Polski dla naszej Resovii, która długo w noc miała się nieść z jakiejś knajpy, którą zamienilibyśmy razem z Wami w Szynk Rzeszowski...
Ja zabrałem swój kapelusz i pas rzeszowski, który z dumą nosiłem, do momentu, gdy nosiłem go z mniejszą dumą.
Wszystko na nic. ,,Chłopoki od Rzeszowa'' nas zawiodły.