W meczach z mocnymi należy się liczyć, że takich Torresów to będzie ze trzech i nie ma możliwości przyjęcia wszystkich zagrywek. Dlatego trzeba mieć czym odpowiedzieć. Czym? Tym samym, bo samą obroną się nie da.
Torresowi odpowiadali i Żuk, i Kaczorowski - dlatego mecz Zawiercie-Zaksa był w miarę zacięty i nawet 6-punktowe prowadzenie nie było gwarancją wygrania seta.
Nie ma odpornych na ciosy. Są tylko źle trafieni.
Zaksa nie musi przyjmować perfekcyjnie, bo i bez tego sobie poradzi. Nasze perfekcyjne przyjęcie to zaledwie punkt przy zagrywce przeciwnika. To niewiele.
Który zespół wygrał w ostatnich latach LM zagrywając flotem? Zenit z Leonem, Andersonem i Michajłowem w składzie, Biełgorod z Grozerem czy Trentino z Juantoreną i Kazijskim?
Bajkę o dobrym przyjęciu można sobie opowiadać latami. Żyliśmy tą bajką dłuuugo. I walczyliśmy ze Skrą jak lwy. Aż koło 20 punktu w secie na zagrywkę szedł Wlazły i... kończyło się 0:3, bo tak się skończyć musiało, nawet gdybyśmy stali do przyjęcia we czterech. Tak było aż do czasów, gdy na zagrywce stanęli Grozer, Achrem i Tichacek...
Jeśli przeciwnik strzela 110-120 km/h, to "dobre przyjęcie" nie istnieje. Trzeba umieć odpowiedzieć tym samym. Drużyna, która tego nie potrafi, nie ma czego szukać wśród najlepszych.