Za dzisiejszy mecz trudno mieć pretensje do któregokolwiek z zawodników. Nikt (poza jednym, ale nie ma sensu wskazywać) nie zagrał bardzo źle i nikt nie zagrał dobrze.
Problem jest następujący:
Zatrudniamy 14 zawodowych graczy, z których 1 (słownie: jeden) potrafi kopnąć zagrywką (dziś mu nie szło).
Przy takiej konstrukcji składu wychodzi to tak jak musi wychodzić: jak się wszystko fajnie złoży, to wygrywamy, a jak się nie złoży, nie ma takiego przeciwnika, z którym nie możemy przegrać.
Podobno po II secie meczu w Olsztynie trener olsztynian powiedział do swoich zawodników: "Jeśli nie wzmocnicie zagrywki, to przegracie ten mecz". Kłopot Resovii polega na tym, że bez sensu jest, żeby trener wypowiadał takie zdanie. Bo i po co? Który to niby nasz zawodnik miałby wzmocnić zagrywkę?
No i tak to się będzie ciurlać. Się uda albo się nie uda. I obojętnie, kto stoi po drugiej stronie siatki: Kielce czy Biełgorod.
Gramy dalej.
----------------------------
O ile mnie pamięć nie myli, w tamtym sezonie, w Radomiu piłka po naszych zagrywkach i atakach 7 razy uderzyła w sufit. Dziś ani raz nie doleciała do sufitu. Taka jest różnica.