Etap przeskoczenia Skry mieliśmy za sobą, wróciliśmy do punktu wyjścia (wejścia?). Obecny i dwa poprzednie sezony to pokazują (zwłaszcza na krajowym podwórku).
Mistrzem europejskiego zadupia zostaje się o wiele trudniej niż zdobywcą KMŚ, gdzie jest to tylko i wyłącznie licytacja "kto da więcej".
"Z pewnością ktoś zdobył PP w koszykówce czy nawet w piłce kopanej. I kogo to obchodzi?"
Wszystko jest kwestią perspektywy. Jest to największy sukces w historii pewnego rzeszowskiego klubu piłkarskiego, o którym ten drugi może tylko pomarzyć. Odnośnie siatkówki - nie sądzę, żeby kogokolwiek w Bełchatowie, gdy ten seryjnie wygrywał te rozgrywki, czy choćby u ostatniego zwycięzcy - Gdańska, nie obchodził fakt zdobycia tego pucharu. O tym jaka otoczka towarzyszy tym rozgrywkom we Włoszech chyba nie muszę wspominać.
Na sam koniec. Chodzi mi o fantastyczną atmosferę o szerokim zasięgu, nie tylko lokalnym. Final Four/Eight siatkarskiego Pucharu Polski jest świętem na skalę całego kraju.
Być może chwila radości po zdobyciu PP trwa krótko, a nawet bardzo krótko, lecz mimo to, wzbogaca historię danego klubu. Te rozgrywki rządzą się swoimi prawami, choć w nieco mniejszym stopniu niż w piłce nożnej. Dla wielu zdobywanie krajowego trofeum może być wyznacznikiem siły/dominacji danego klubu. To naprawdę wiele znaczy.