(...)
Nawiększy pozytyw dzisiejszego meczu (tego z Będzinem trochę też) ? Wraca stare, dobre Podpromie i zniknął gdzieś syndrom spasionych kotów. Znowu cieszy każdy wygrany set z takimi zespołami jak KK i długo jeszcze mam nadzieję, nikt nie będzie marudził, że straciliśmy seta z Bydgoszczą czy Częstochową. Może potrzebowaliśmy takiej traumy.
Hala się zmieniła. Oczywiście, wciąż masa tych samych twarzy, ale wiele twarzy z mojego sektora zniknęło. A byli przez wiele lat. Być może wykorzystali moment, żeby przenieść się w inne miejsce, w inny sektor, być może odeszli całkiem. Są nowi kibice na dawnych miejscach karnetowych, z biletami w garści i trochę czasu minie, zanim zamienią sweterek od Hilfigera na pasiak i nie będą się wstydzić wstać, wrzasnąć, zasakandować Resovia..... Ale tegoroczne Podpromie, mimo koszmarnych wyników, bardziej mi się podoba niż to sprzed roku, czy sprzed dwóch lat.
Nawet przed sezonem założenie, że z Zaksą przegrywamy u siebie 2-3 nie byłoby jakąś mega porażką. Ten syndrom spasionych kotów jeszcze w nas jest skoro po tak fatalnym początku sezonu grymasimy na ten wynik. Co warto podkreślić...Zaksa straciła dopiero pierwszy punkt w tym sezonie. I musiała się sporo napocić, żeby nie stracić tych punktów więcej.
Będę szukał pozytywów, bo...powinniśmy się na nich budować.
Pierwszy z nich wymienił gregy69. Podpromie wraca. Podpromie walczy o każdy punkt, o każdego seta. To dla nas kibiców staje się z powrotem zabawa emocjami. Fajnie, że przed czwartym setem graliśmy Tunderstruck. To unosi
Myślę, że w pracy nad mentalnością naszych zawodników dokonujemy kolejnych kroczków. Po otrzymaniu potężnego ciosu w I secie na drugiego potrafiliśmy wyjść z nastawieniem...wygramy go. Jeszcze w II się nie udało, ale za to w III już poszło stosunkowo dobrze.
Set IV w tej mentalnej sferze pokazał kolejny postęp. Otóż przegrywamy w nim już 9-14 i od tego stanu dość sprawnie dochodzimy do wyniku 22-18. To w tej części seta daje wynik 13-4! Miazga!
Do prawdziwego mentalnego przełamania brakuje nam nadal wygranych setów na przewagi. Ale i to przyjdzie.
A teraz pozytywy indywidualne...tak skupionego na grze, na uwagach od trenera, na walce (słowo "skupionego" jest tu kluczowe), na prawidłowym ustawianiu się...Mateusza Masłowskiego to ja już bardzo dawno nie widziałem. Mimo limitu zapowiada nam się bardzo mocna walka na pozycji libero. Walka korzystna, bo Perry swoje umiejętności ma, a Maślak przy takim trenerze pola nie zechce oddać. Życzyłbym sobie, żeby efektem tej konkurencji na koniec sezonu był ból głowy trenera Heynena...Zator, Wojtaszek/Masło?
Marcin Możdżonek, jakiego nie znamy! Już od meczu z Będzinem nasz kapitan walczy o wszystko. Jest aktywny wszędzie tam, gdzie kapitan aktywny być powinien. Nie brakuje go przy słupku sędziego. Bywa przy stoliku komisarza. I co warte podkreślenia...nie biega tam z byle czym, ale w momentach, które wymagają interwencji i walki o swoje.
Niechciany prze 4 kolejki Tibo w końcu jest na swoim miejscu. Tu nie ma co chwalić. Efekt każdy widzi. Tylko, że nim samym przez cały sezon to my rady nie damy...
David Smith...klasa sama w sobie. Na tę chwilę nie wyobrażam sobie pierwszej szóstki bez niego. Nie wiem na ile David jest osobą silną mentalnie w grupie, ale tej jego amerykańskości nam potrzeba. Przy odrobinie pewności siebie to naprawdę może być gracz "budujący zespół".
Brak zmian, o których niektórzy tu pisali, można wytłumaczyć sobie przede wszystkim tym, że nowy trener musi odbudować sobie I szóstkę, która będzie miała pewność siebie. W jednej chwili zatrzymał maszynę losującą i czeka, aż nam się przestanie w głowach kręcić. Niektórym może oszołomienie przechodzić trochę dłużej. Mam nadzieję/jestem przekonany, że długofalowo jest w tym konkretny cel. Po piątkowym treningu wydaje mi się, ze sam trener też jest konkretny. I to bardzo.