Do pisar.
Nie ja użyłem nazwy ,,rzeszowska cepeliada''. To był cytat z postu, na który się powołuję.
Co do meritum.
A jaka lepsza okazja jest by przypomnieć niepodległosciową tradycję swojej małej ojczyzny jak nie w 100 lecie odzyskania niepodleglości?
Ale trzymam za słowo i czekam na owe oprawy nawiązujace do miasta i regionu.
Z tych co pamiętam, to jedno odwołanie się do lokalności było związane z banerem ,,Twierdza Rzeszów'' (czy podobnie) i z oczywistych powodów, niestety, nie był on od dawna prezentowany i nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie.
A drugi to owa nieszczęsny pierwiastek żeński. Znam wszystkie te rozpaczliwe argumenty, które próbują zdjąć z owego pomnika komunistyczne odium. Tyle, że, nie wdając się w dluższą dyskusję, komunistyczni towarzysze każdego 1 maja i 22 lipca składają tam wieńce i kwiaty, jak za najlepszych czasów komuny. Czy nie jest to wystarczajacy dowód, jaka jest jego wymowa?
Poza tym - należy odwolywać się do symboli, które nie dzielą a łączą. A wokół ,,c...'' toczy się głeboki spór. Przeicież wiem, że i w Waszym stowarzyszniu spór taki był. A poza tym pogadjcie z piłkarskimi kibicami Resovii...
A przy tym w Polsce naprawdę śmieją się z Rzeszowa z tego powodu. Nie przeszkadza Wam to? Doczekacie się, że w Bełchatowie będą szydzić, że kibice w Rzeszowie na banerze mają ,,c..."".
Czy w Rzeszowie nie ma symboli mniej kontrowersyjnych?
Czy nie ma np. pominka Lisa-Kuli, że użyję mojego ulubionego przykładu? Że mniej rozpoznawalny niż ,,c..."'. No ja bym podziekowal za taką rozpznawalność. I może pora na ,,wylansowanie'' przez Was tego symbolu?
A poza wszystkim - ratusz w Rzeszowie jest równie a może bardziej rozpoznawalny niż wiadomo co.
PS. Jeszcze o lokalności.
Od lat dopominam się, w by oprawie grać rzeszowskie/podkarpackie kapele - nie wyłącznie. Jakoś nie przypominam sobie, byście to wsparli. Albo sami to zaproponowali.
Udało mi się przepchnąć po latach Nalepę (czym mam przypominać dlaczego?), choć jest grany w momencie, gdy panie jeszcze sprzątają halę przed meczem. Co ciekawe, Wasz szef najpierw wsparł tą propozycję na forum, ale pewnego razu nazwał to moją obsesją. Zwracam uwagę, że on, w zasadzie nie pojawia się na forum, choć są sprawy naprawdę istotne.
Mam pisać więcej?