Rezygnacja ze współpracy z panem M. nie miałaby nic wspólnego z romantyzmem. To kwestia etyki w biznesie. Bo takowa w poważnym biznesie ma znaczenie. Mówię o poważnym biznesie, a nie o powiatowych cwaniaczkach. Usługodawca powinien być człowiekiem, na którego można liczyć.
Jeśli przygotowuję komuś front robót budowlanych, bo umówiłem się z nim na rozpoczęcie budowy na dzień X (nie mając umowy), a ten ktoś mówi mi "Nie będę budował, bo mam lepszy kontrakt", to mimo, że nie mam prawa do odszkodowania, już z takim kimś nie chcę mieć do czynienia. Nawet za póldarmo. Tak jest z każdą usługą. Nie ma w tym rozmantyzmu. Zwykły pragmatyzm. Rynek usług jest bardzo bogaty, nawet jeśli chwilowo jest ubogi.
Co będzie, jeśli Rossard zagra "sezon życia"? Nic nie będzie. Klubowi będzie obojętne, z kim Rossard dzieli się swoimi pieniędzmi, ale rozmów z paniem M. nie powinien podjąć. Niech Thibo rozmawia sam. A jeśli nie zechce rozmawiać? Przeżyliśmy bez Grozera po jego "sezonie życia", to i przeżyjemy bez każdego innego.