Wyjściowy skład układa nam samo życie. Pomysł na grę też układa nam samo życie.
"Jakiego mnie, Zeusie, stworzyłeś, takiego mnie masz".
Nie jest to aż takie złe, bo Drzyzga, Zatorski, Kochanowski, Kłos, Defalco, Louati i Boyer potrafią grać w siatkówkę. Może wystarczy im nie przeszkadzać (co jest stosunkowo łatwe) i utrzymywać w przyzwoitej formie fizycznej (co jest stosunkowo trudne)? Szału pewnie nie będzie, ale co nieco da się wygrać.
Coś więcej niż co nieco? Do tego potrzebna jest bardzo dobra zagrywka i bardzo dobra gra w obronie.
Z tą pierwszą dobrze było wczoraj jedynie u Stefana i Kuby. Karol jest przeznaczony do urozmaicenia. Fabian też. Gorzej, że owo "urozmaicenie" spodobało się Toreyowi i Jasinkowi, ale to może mieć swoje dobre strony. W meczach przeciwko mocarzom nie bardzo w te "dobre strony" wierzę, ale... nie muszę mieć racji.
Może się udać.
Z tą drugą...
Stefan, Torey i Jasinek bronić potrafią, czyli jest nadzieja, że będzie się to udawać w ważnych meczach. Pewności nie ma, ale nadzieja jest.
Wczoraj... ? Myślałem, że będzie gorzej. Częstochowa to obecnie zespół lepszy od ubiegłorocznego Bielska, więc nie zamierzam ich lekceważyć - komuś punkty będą urywać. Dobrze, że nam nie urwali.
Dobrze, że mamy Stefana. Oj, nie będzie on miał u nas lekkiego życia. Grozer też nie miał i świetnie na tym wyszedł.
Oby Torey szybko wrócił do wielkiego grania. Wprawdzie to taki spryciarz, że radzi sobie nawet wtedy, gdy fizycznie jest nie najlepiej, jednak wolę, gdy u niego jest "najlepiej". Chyba nastąpi to wkrótce. Dobrze, że jest z nami.
Nie mam zastrzeżeń do Kuby i Karola. Robią to, co do nich należy i z reguły robią to bardzo dobrze. O środek jestem dość spokojny - nie będzie "pustych przebiegów". Raz wyjdzie lepiej, raz gorzej, ale nigdy poniżej europejskiego poziomu. Sport to też porażki. Czasem przytrafi się i im indywidualna porażka, czyli kiepski statystycznie mecz.
Mogę się złościć na Zatora za grę w obronie, ale w przyjęciu to jest mistrz nad mistrze. Oczywiście, każdy mistrz da się niekiedy ustrzelić, jednak nie widzę w tym problemu - to jest sport.
Ocenę Fabiana pominę. Zbyt go szanuję i zbyt wierzę w jego umiejętności, żeby się śpieszyć z wytykaniem różności. Tu będę bardzo, bardzo cierpliwy. Chyba aż do końca sezonu.
Na temat Jasinka Louatiego wypowiem się, gdy trochę pogra.
Jak było wczoraj? Sympatycznie - tak przymiotnik przyszedł mi, jako pierwszy, do głowy. Ten jeden wyrównany set...
Zdradzę Wam, że lubię, gdy kibice "słabszego" zespołu mają takie chwile radości i oczekiwań. Trybuny zaczynają żyć, jest zachęta, żeby przyjść na kolejny mecz. Jeszcze nie zapomniałem, jak to było u nas 20 lat temu.
Natomiast z dziką rozkoszą zapomniałem, jak to było u nas 5 lat temu