Kowala już w klubie nie ma, a wy bez niego nie potraficie żyć. Wasza obecność na Forum sprowadza się do nieustannego narzekania na Kowala, a przecież wszelkich niepowodzeń nie można nieustannie zrzucać na niego. Można po meczu ze Skrą dorabiać ideologię o "zajechaniu drużyny". Zaprzecza temu Cretu, ale "co on się tam zna". Czyżby kolejny nieudacznik, nie mający pojęcia o przygotowaniu fizycznym?
Nowy trener dostał 4 tygodnie, żeby przygotować drużynę do KMŚ. Jak sam mówi, dostał drużynę dobrze przygotowaną fizycznie, więc jeśli jest dobrym trenerem (a jest), trzeba oczekiwać dobrego wyniku na KMŚ. No to pewnie pojawi się teza o "zajechaniu mentalnym" przez Kowala lub o tym, że Mika, Schulz, Buszek, Możdżonek, Lemański i Masłowski (wymieniam tylko Polaków, żeby nie było o "źle dobranym składzie") są "słabymi zawodnikami, którzy nie są w stanie zdobyć 45 punktów w sezonie".
Pora wydorośleć i pogodzić się z myślą, że Boże Narodzenie nie trwa wiecznie, a dorosły człowiek godzi się z tym, że po Bożym Narodzeniu trzeba wrócić do zwykłych dni, a po sukcesach sportowych przychodzą i porażki.
Inne myślenie zrobiło już krzywdę trenerowi Serniottiemu i jest wielce prawdopodobne, że zrobi krzywdę trenerowi Cretu.
Współpracowałem z Travicą, współpracowałem z Kowalem, współpracowałem z Serniottim i będę współpracował z Cretu. Czytając Wasze wypowiedzi dochodzę do wniosku, że największym błędem Resovii było pozbycie się Travicy. Przecież tyko głupiec pozbywa się trenera na rzecz nieudacznika.
Przestańcie opowiadać dyrdymały o Kowalu, bo w ten sposób szkodzicie Resovii.
Prawda o naszej słabości jest inna.
Zatrzymaliśmy się w rozwoju wraz ze zdobyciem pierwszego mistrzostwa Polski. Poziom, który wtedy osiągnęliśmy pozwolił w dalszych latach osiągać sukcesy, ale nie podwyższaliśmy tego poziomu. To się musiało tak skończyć, bo bez rozwoju następuje cofanie. I co z tego, że gwiazdami stawali się Grozer, Bartman, Ivović czy Kurek (nikt już nie pamięta, w jakim dołku sportowym przyszedł do nas Bartek)? Natychmiast po tym odchodzili od nas, bo finansowo nie potrafiliśmy ich zatrzymać. A przecież to normalne, że jeśli jakiś zawodnik stanie się gwiazdą, oczekuje większych pieniędzy. Nie wiedzieliśmy o tym, gdy zaczynaliśmy zabawę w zawodowy sport?
Nie da się nieustannie zastępować Grozera Bartmanem, Bartmana grającym sezon życia Schoepsem, Schoepsa Kurkiem, a Kurka Schulzem i wciąż odnosić sukcesy. To się musi wysypać, bo klub, który zamiast wymieniać najsłabsze ogniwa, wymienia najsilniejsze ogniwa z góry godzi się na porażkę. Ona musi nastąpić. I tak długo nam się udawało.
Na dodatek nad Resovią wciąż wisiało fatum "grania wychowankami".
Krótko mówiąc, amatorskie podejście do zawodowego sportu.
Jednego programistę da się zastąpić innym programistą, ale w sporcie tak to nie działa. W osiągnięciu sukcesu pewni ludzie są niezastąpieni. Zastąpienie Leona Ngapethem może się (przy odrobinie szczęścia) udać, ale pewnie się nie uda. Zakupienie Leona daje duże szanse, ale niczego nie gwarantuje.