Nie wiem jaka jest "polityka Związku", bo pojedyncze decyzje i wyrywkowe wypowiedzi trudno nazwać "polityką".
Powinniśmy się przyzwyczajać, że Polska staje się krajem, do którego ludzie z innych stron świata będą się przybywać, w którym będą się osiedlać. i który będą chcieć reprezentować. Jedna głupkowata decyzja nie powinna być nazywana "polityką" i nie powinna być akceptowana.
Dziwi mnie opór przed zaakceptowaniem dość oczywistej tendencji do otwarcia się na świat w regionie rzeszowskim, który ma bardzo bogate tradycje emigracji. Rzeszowiacy masowo emigrowali. Kiedyś - głównie do USA, dziś to Wielka Brytania, Francja, Niemcy. Tam mieszkają, pracują, otrzymują tamtejsze obywatelstwo, stają się pełnoprawnymi członkami tamtejszego społeczeństwa. My powinniśmy się przyzwyczajać do podobnego zachowania innych ludzi w Polsce.
Nie wyznaczymy sztywnej granicy pomiędzy koniunkturalnym "promowaniem się" za pośrednictwem reprezentacji a potrzebą serca - oddania nowej ojczyźnie swojego największego talentu. Więc nie próbujmy tej granicy wyznaczać. Po prostu zaakceptujmy ten stan i dajmy naszym nowym obywatelom szansę. Pomóżmy im w tym.
Żaden Olisadebe ani nie zbawi polskiej piłki nożnej, ani jej nie pogrąży w marazmie. Każdy Olisadebe ma jednak prawo reprezentować nową ojczyznę, bo reszta społeczeństwa nie ma prawa zarzucać mu złych, "koniunkturalnych" intencji.
Głupkowatą decyzją skrzywdziliśmy Alka i jednocześnie skrzywdziliśmy siebie. Nie ma powodów tkwić w tym błędzie.