W latach 80-ych była kultura. A to, że jeden pan drugiego pana szturchnął, zdarzało się, zdarza i będzie się zdarzać. Otoczenie nie dawało przyzwolenia na takie zachowania. Pierwsze od wielu, wielu lat ligowe derby były widowiskiem bezpiecznym, a kibice rzeszowskich zespołów zajmowali się dopingiem swojej drużyny. Tak się złożyło, że sympatie w mojej klasie licealnej rozkładały się pół na pół i jakoś nie psuło to nam (trwającej do dziś) przyjaźni.
To, co robią inni... Na zachowanie innych nie mamy wpływu, a przynajmniej ten wpływ jest bardzo ograniczony. Mamy natomiast wpływ na swoje zachowanie.
Prowokacje były, są i będą.
Warto wiedzieć, co to jest ta "prowokacja"? A jest to podstępne działanie mające na celu nakłonienie kogoś do określonego postępowania, zwykle szkodliwego dla niego i osób z nim związanych.
...przecież kibice z Kędzierzyna, Czewy czy Radomia dawali preteksty. A jednak Klub Kibica i hala olali ich ciepłym moczem.
Może dlatego, że byliśmy zainteresowani Resovią, meczem, naszymi zawodnikami i zajmowaliśmy się tylko Resovią, a nie Zaksą, Radomiem, AZS Cz.,... i ich kibicami? Tamci se pokrzyczeli (nawet nie bardzo słyszałem co, bo mnie to nie interesowało, interesował mnie mecz, nasza postawa i nasz doping dla Resovii, a nie przeciw rywalowi), wyszli na... i pojechali. Bywały zapędy, żeby dowalić (słownie i dżwiękonaśladowczo) Wlazłemu, Plińskiemu, Zagumnemu (niech sobie każdy przypomni, po której był wtedy stronie) i jeszcze tam komuś, ale nie warto było przekraczać tej granicy.
Szczerze powiem, że prowokacji ze strony kibiców Zaksy nie pamiętam. Te inne trochę mi w głowie świtają, ale konkretów też już nie pamiętam. Było. Minęło.
Połowę kibiców siatkówki stanowią kobiety, których obecność jednak łagodzi obyczaje. Ile kobiet przychodzi na mecze piłkarskie i dlaczego tak mało? Zabrałby ktoś na mecz piłkarski swoją żonę czy partnerkę? Ile razy by poszła?
W kibicowaniu można kierować się miłością do swojego klubu i można kierować się nienawiścią do przeciwnika. Jeśli naprawdę kocha się swój klub, nie marnuje się czasu na zajmowanie się przeciwnikiem. Czy rzeszowianie przyszli na stadion, bo kierowali się miłością do Elany Toruń? Czy stalowowolanie przyjechali do Boguchwały, bo kierowali się miłością do swojego klubu? Może i tak, ale w takim przypadku, po co zajmowali się Resovią?
Dawno, dawno temu (w sporcie kilka lat to prehistoria) piłkarscy kibice piłkarskiej Resovii "zasłynęli" banerem "Śmierć garbatym nosom". Zdenerwowało to Adama Górala do tego stopnia, że poważnie zamierzał odseparować swoje pieniądze od słowa "Resovia" - nie chciał być z tym banerem kojarzony. Jakoś udało się to zaleczyć.
Zapędy do chamówy były, są i będą. Sport to duże emocje, a najwięcej głupstw popełnia się, gdy jest się pod wpływem silnych emocji.
Niechlubny baner był. Pomógł czy zaszkodził? Jest przyzwolenie na następny czy go nie ma? Ktoś wyprodukuje nowy w podobnym stylu czy pieniądze wyda na fafnastometrowego pasiaka? Zajmie się Resovią czy tymi, na których szkoda czasu, energii i pieniędzy? Kto będzie narzucał kibicom Resovii styl kibicowania, oni sami czy ich przeciwnicy?
Mnie nie chce się już dokonywać takich wyborów w piłce nożnej. Czuję się na to za stary. Niech ktoś inny tych wyborów dokonuje. Co sobie wybierze, to będzie miał.