Sobotni mecz 20. kolejki będzie dla nas (moim zdaniem) meczem o... półfinał mistrzostw Polski.
Punkty, które straciliśmy z Nysą i Gdańskiem, wyrzuciły nas poza pierwszą "szóstkę" w tabeli.
Olsztyn zagra jeszcze z Gdańskiem (d), Cuprum (w), Radomiem (d), Nysą (w), JW (w), Zaksą (d), Warszawą (d) i Gdańskiem (w). "Dopisuję" Olsztynowi 15 punktów, bo gra bardzo dobrze.
Warszawa zagra jeszcze z Cuprum (w), JW (w), Gdańskiem (w), Suwałkami (d), Zawierciem (w), Katowicami, Olsztynem (w) i Nysą (d). "Dopisuję" im 15 punktów.
Po sobocie pozostaną nam mecze z Radomiem (w), ze Skrą (d), z Zaksą (d), z Lublinem (w), z Suwałkami (d), z Zawierciem (w) i z Cuprum (d).
Ewentualna porażka w Warszawie spowoduje, że będziemy mieli 4 punkty straty do w/w przeciwników, czyli, że trzeba będzie zdobyć 20 punktów w 7 meczach. Mało prawdopodobne, a patrząc na naszą niestabilność w dobrej grze - wręcz nieprawdopodobne.
W sporcie cuda się zdarzają, a pokonanie JW czy Zaksy w 1/8 trzeba będzie postrzegać w kategorii cudów.
Strata punktów z Warszawą (która gra stosunkowo słabo) będzie groziła katastrofą całemu sezonowi.
Żarty się skończyły.
Mendez to bardzo dobry trener, ale chyba nie jest cudotwórcą.
Ps. Nie chce mi się kalkulować, czy obronimy miejsce w "ósemce". Po przegranej w Warszawie nawet to stanie się niełatwe.