Problem polega na tym, że każdy "zagra nam" to co zechce. AKS ma tylko jednego środkowego (Kusior). Wniosek jest prosty: ponad pół meczu gramy z dziurą przy siatce. Ponad pół meczu, gdyż jak nie ma na parkiecie Kusiora, to przeciwnicy tłuką punkty seriami. W tym stanie drużyny każdy mecz musi zakończyć się żałośnie.
Kuba Filip to fajny gość, ale jeszcze nie czas by rozgrywał cały mecz na poziomie II ligi. Jego rozegranie może co najwyżej wpędzić w depresję Wójtowicza, Macha, Strzeżka i Długosza. Jak się seriami dostaje się czapy na podwójnym/potrójnym bloku i seriami jest się wrzucanym w siatkę to i siatkówki się człowiekowi odechciewa.
Siatkówka jest najbardziej zespołową z gier. Nawet na etapie młodzika musi być tworzony zespół i dopiero w oparciu o poukładany zespół można szlifować indywidualne umiejętności. W AKS pracy nad zespołowością nie zauważyłem.
Obawiam się, że przy takiej organizacji drużyny Kusior i Wójtowicz więcej nauczyliby się podczas rozgrzewki na Podpromiu niż podczas całego meczu na ROSiRze.
Nie ubolewam nad wynikami, te faktycznie nie są aż tak ważne, ale nad tym co widzę na parkiecie.
Jak się chce zarobić na zawodnikach to trzeba ich oddać pod opiekę trenera.
podajesz przykład Jadaru. Jadar przegrywa, ale gra. AKS przegrywa, bo nie gra.