Resovia "zostawia zawodników samym sobie", nie pomaga w aklimatyzacji? Z moich obserwacji wynika, że jest wprost przeciwnie. Zawodnik może liczyć na niemal każdą pomoc.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co do Andrzeja Kowala, jego sympatii i antypatii:
Masz trochę racji, Alex. Nie wygraliśmy LM, więc nasz trener z pewnością nie jest nieomylny, nie zawsze ma rację.
Nie wygraliśmy przede wszystkim dlatego, że przegraliśmy u siebie z Maceratą. Tylko, że w tym meczu grał właśnie Kola. Zatem to nie jakaś antypatia spowodowała, że "trener nie miał racji".
Miewałem wrażenie, że Andrzej w sposób irracjonalny odsuwa od gry Wojtka Grzyba. Dziś jestem pewien, że nie stało za tym "zaginanie parola". Gdyby tak było, Wojtka nie byłoby już z nami (nikt nie zatrudniłby zawodnika, któremu przeciwny jest trener). A przecież Wojtek jest.
Nasz trener dokonuje racjonalnych wyborów. Bywa, że w tych wyborach się myli. Mylił się wystawiając Bartmana i mylił się wystawiając Schoepsa, ale za każdym razem dokonywał racjonalnych (ze swojego punktu widzenia) wyborów. Czy bardziej lubił Schoepsa, czy Bartmana? Nie wiem, ale nie miało to znaczenia przy ustalaniu składu na dany mecz.
Kola dostawał swoje szanse. Czy je wykorzystał? Nie.
Nie interesują mnie fochy zawodnika "skrzywdzonego" pozycją rezerwowego. Interesuje mnie, by zawodnik wchodzący z kwadratu pomagał drużynie. Kola nie pomagał. Nie wyciągnął nas z trudnej sytuacji. Nie mógł, nie chciał lub w danej chwili nie potrafił. Nie robię mu z tego zarzutu. Stwierdzam fakt.
Z dystansu oceniam, że wiecej pożytku przyniósł nam Bojić niż Kovacević. Żadnemu z nich nie zamierzam wypominać wysokości kontraktu, zarzucać "niewdzięczności" w stosunku do klubu, ale każdemu z nich zabrakło "czegoś" (może determinacji, może odrobiny szczęścia, może podporządkowania własnego ego zespołowi czy trenerowi), by grać u nas nadal. Może nawet (choć tak nie sądzę) to oni "mieli rację" tyle, że nic dobrego z ich "racji" nie wynikało dla zespołu.
A dobro zespołu jest (z mojego punktu widzenia) wartością największą.
Szanuję Kovacevicia i życzę mu sukcesów (oczywiście nie w meczach z Resovią), bo szanuję chyba wszystkich byłych Resoviaków (że przypomnę moje "boje o Woickiego"). Żałuję, że w Resovii nie udało mu się zabłysnąć na miarę jego światowej klasy. Wątpię jednak, że była to wina Kowala czy klubu. Po prostu nie ułożyło się.